Poczta Polska to największy pracodawca w kraju. Zatrudnia prawie 93 tys. ludzi (w tym 25 tys. listonoszy). Zarząd – według naszych informacji – zamierza tak zmienić pensje, by część listonoszy otrzymała wyższe uposażenia. Związki zaś chcą, by wyższe płace objęły więcej osób.

Poczta nie nazywa tego podwyżkami, ale jak twierdzi Kamila Rudnik z biura prasowego firmy, „nowym podziałem środków uzyskanych z likwidacji i zmiany zasad przyznawania dodatków i innych świadczeń" po przyjęciu zakładowego układu zbiorowego pracy we wrześniu 2010 r.

Jak ustaliliśmy, zarząd chce, by pensje listonoszy pracujących w dużych miastach wzrosły bardziej niż w małych. Dla ekspertów to oczywiste i wynika głównie z wyższych kosztów życia. Zatrudnieni w miejscowościach poniżej 20 tys. mieszkańców, nie dostaliby dodatkowych pieniędzy.

Spółka szykuje się na zbliżającą się liberalizację usług pocztowych. Nowy układ zbiorowy ma dać w ciągu dziesięciu lat ok. 700 mln zł oszczędności na premiach i odprawach emerytalnych.

Wczoraj odbyło się spotkanie zarządu ze związkami. – Nie godzimy się, by podwyższono płace tylko listonoszom i to jedynie w aglomeracjach – mówi Janusz Szabowski, wiceszef pocztowej „Solidarności".