Opublikowana niedawno przez Komisję Europejską biała księga transportu zakłada 30-procentową redukcję przewozów drogowych. Czy ten cel jest według pana realny?
Bernhard Simon: Podobne opracowania czytałem już dwa albo trzy razy. Pierwszy raz, gdy studiowałem, to był chyba 1987 rok. W najnowszej padają te same argumenty. Nie wiem, czy autorzy się orientują, jakie będą konsekwencje wdrożenia tych pomysłów. Przede wszystkim nie mamy kolejowej infrastruktury. Nie wiem, czy opinia publiczna jest świadoma, że dla wprowadzenia w życie tych pomysłów potrzebna będzie rozbudowa kolei, wzniesienie obok miast wielkich kolejowych terminali do wyładunku towarów. W Stuttgarcie po wybudowaniu takiego terminalu wybuchły wielkie protesty.
Obawiam się, że politycy nie mają pojęcia, jak wygląda transport.
80 proc. przewozów odbywa się samochodami na dystansie do 400 – 500 km. A przewozy koleją mają sens tylko powyżej tych odległości. Poza tym, czy politycy są gotowi na inwestycje technologiczne pozwalające na stworzenie międzynarodowej sieci kolejowej? Teraz każdy kraj ma własne koleje, które ze sobą konkurują i nie ma możliwości wprowadzenia w życie wytycznych białej księgi. My wykorzystamy każdą infrastrukturę, bo mamy nadwozia wymienne, które mogą być przewożone zarówno przez koleje, samochody, jak i statki.
Jak pan ocenia jakość przewozów kolejowych?