Firma zalega z wypłatą kilku milionów zł jednemu z podwykonawców. W związku z tym ten zdecydował się na wejście na drogę sądową. Tym samym szanse że A2 będzie dokończona przed Euro 2012 maleją niemalże do zera.
Sprawa dotyczy odcinka "C", który DSS miała dokończyć po Chińczykach wyrzuconych z budowy drogi. Kłopoty DSS z płatnościami dla podwykonawców ciągną się od pewnego czasu. Kilka razy dochodziło nawet do blokowania dróg przed firmy, które w ten sposób próbowały wymóc na firmie wypłacenie zaległych należności. Ponieważ działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, firma TR Construction zdecydowała się na zmianę strategii i złożenie oficjalnego wniosku.
Według ustaleń RMF FM, DSS miała proponować podwykonawcom, żeby część świadczeń, zamiast w gotówce, odebrali w materiałach budowlanych.
Kłopoty głównego wykonawcy A2 potwierdziła niedawna interwencja Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Po spotkaniu z DSS i tworzącą z nią konsorcjum Boegl&Krysl GDDKiA ustaliła, że czeska firma przejmie część prac. Jednak działania zdały się nie przynieść pożądanych efektów.
Wojciech Malusi z Ogólnopolskiej Izby Drogownictwa tak skomentował sprawę dla RMF: Tak kończy się wybieranie przez Generalną Dyrekcję najtańszych ofert. DSS nie było przygotowane do tej budowy. Nie mieli doświadczenia, kadry, ani pieniędzy. Ewentualny upadek firmy może całkowicie pogrzebać szansę na choćby przejezdność autostrady A2 na Euro 2012. Nie wykonamy więc nawet planu minimum.