Śledztwo, które toczy się od ponad półtora roku od stycznia przeniesiono z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach do Prokuratury Okręgowej. Dlaczego? - Prokurator prowadzący tą sprawę odszedł do okręgu i by nie paraliżować śledztwa, wziął ją ze sobą - tłumaczy prok. Leszek Goławski, rzecznik PA w Katowicach.
- Śledztwo zmierza ku finałowi. Dosłuchiwani są świadkowie, odbywają się konfrontacje z podejrzanymi. Treść zarzutów nie zmieniła się, podobnie jak suma korzyści majątkowych - precyzuje prok. Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka katowickiej Prokuratury Okręgowej. Śledczy nie chcą ujawnić jak zakończy się śledztwo - postawieniem aktu oskarżenia czy umorzeniem zarzutów.
Największa afera w branży węglowej w ostatnich latach wybuchła we wrześniu 2010 r.
Według prokuratury w latach 2004-2007 właściciele spółki Emes Minning Service z Katowic — Andrzej B. i Antoni G. korumpowali prezesów spółek węglowych i dyrektorów kopalń (w śledztwie jest 19 podejrzanych, w tym prezesi Katowickiego Holdingu Węglowego i Kompanii Węglowej) w zamian za preferowanie tej firmy np. przy zleceniach dla kopalń i przyśpieszanie terminów płatności. Wysokość łapówek jakie Antoni G. miał wręczać jest oszałamiająca - łączna ich suma to już 2,8 mln zł! Największą — 600 tys. zł — miał przyjąć Leszek J., ówczesny prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, prezes KHW Stanisław G. (189 tys. zł łapówek), były szef Kompanii Węglowej — 300 tys. zł. Łączna suma łapówek miała sięgnąć ok. 1,5 mln zł.
Proceder ujawnił śledczym Andrzej B., dlatego w śledztwie ma status świadka, a nie podejrzanego. Antoni G. ma zarzuty łapownictwa.