Sytuacja firm gastronomicznych nie jest łatwa. Zmagają się z bardzo wysokimi czynszami, rosnącą konkurencją oraz spadającymi wydatkami na jedzenie poza domem. Z badania Ipsos wynika, że 69 proc. Polaków spożywa posiłki poza domem. To spadek o 6 pkt proc. w porównaniu z 2010 r. Średnia kwota przeznaczana na żywienie poza domem w 2011 r. wyniosła 81 zł i była o 6 zł niższa niż rok wcześniej. Najczęściej Polacy odwiedzają pizzerie (81 proc.) i fast foody (74 proc.).
Firmy nie odpuszczają. A jest o co walczyć, bo wartość polskiego rynku gastronomicznego w tym roku może przekroczyć 31 mld zł.
Kryzys sprzyja dużym
Liczba placówek gastronomicznych w ciągu ostatnich kilku lat się zmniejszała. Paweł Jachowski, prezes spółki Leśne Runo, twierdzi, że zniknęły słabsze podmioty, które nie poradziły sobie w trudniejszych warunkach. – Ze względu na to, że wartość rynku rośnie, pojawiło się dodatkowe miejsce na wzrost dla tych, którzy utrzymali się w czasie spowolnienia – mówi. Jego zdaniem rynek może urosnąć w tym roku o blisko 6 proc.
Przedstawiciele branży przewidują, że w najbliższych latach przetoczy się przez niego fala konsolidacji. Rynek jest bowiem bardzo rozdrobniony. Zaledwie 10 proc. restauracji jest zorganizowanych w różnego rodzaju sieciach. Tym, które działają samodzielnie, trudniej jest negocjować warunki z dostawcami i firmami wynajmującymi powierzchnie.
Konsolidacja niekoniecznie musi polegać na klasycznym przejmowaniu podmiotów. Może mieć również formę przystępowania do sieci franczyzowych. Ten model biznesu zyskuje coraz większą popularność. Franczyzobiorca nie musi angażować znaczących środków, a ma możliwość działania pod znaną marką. Jak podaje Akademia Rozwoju Systemów Sieciowych, liczba lokali działających na licencji z roku na rok wzrasta – w minionym roku przybyło ich ok. 200.