Po czwartkowym posiedzeniu rady nadzorczej europejskiej części koncernu Girsky dodał, że przyjęty wczoraj nowy plan doprowadzi Opla do zysków.
Zadowoleni są z niego także pracownicy w Niemczech, dotychczas ostro krytykujący zarząd i amerykańskiego właściciela. Wiadomo, że planowi cięć towarzyszy szeroki program inwestycyjny o wartości 11 mld euro do roku 2014. Z tej kwoty w polskiej fabryce Opla w Gliwicach zostało już zainwestowanych 120 mln euro.
Nie przedstawiono jednak szczegółów restrukturyzacji, ale z przecieków wiadomo, że wbrew obawom plan dla Opla nie przewiduje drastycznych cięć zatrudnienia. Oszczędności będą, ale głównie na zarobkach w niemieckich fabrykach. W ciągu ostatnich trzech lat Opel stracił 3,5 mld dolarów, zaś prezes GM Dan Akerson przy każdej okazji nie ukrywał, że szybko traci cierpliwość wobec Opla. Był on zresztą jedynym, który w listopadzie 2009 roku głosował za sprzedaniem Opla konsorcjum Magna/Sbierbank.
Obniżenie kosztów produkcji ma nastąpić poprzez zastępowanie odchodzących pracowników zatrudnionych na etatach zatrudnionymi na czas określony. Ci, dla których aktualnie nie ma pracy z powodu zmniejszonej produkcji, zostaną przesunięci do innych, gorzej opłacanych zajęć. Opel był dotychczas postrzegany w niemieckim przemyśle motoryzacyjnym jako najbardziej szczodry pracodawca, ponieważ płacił każdemu zatrudnionemu w firmie tak, jakby pracował bezpośrednio przy produkcji samochodów.
Plan przewiduje również obniżenie cen aut oraz zmniejszenie ograniczeń dla eksportu Opla, który dotychczas nie mógł sprzedawać samochodów na rynkach zagranicznych, ponieważ konkurował z autami innych marek General Motors. Opel w założeniu miał być marką europejską, a auta miały być produkowane w Europie i kupowane przez Europejczyków.