Fabryka Fiata w Tychach zwolni około 1,5 tys. pracowników. To blisko jedna trzecia całej załogi, która teraz liczy ok. 4,9 tys. osób. Powodem jest dramatyczny spadek produkcji – w tym roku nie sięgnie ona nawet 350 tys. sztuk. A jak wynika z obecnych przewidywań rynkowych, w roku przyszłym spadnie poniżej 300 tys. Dla porównania, w najlepszym dla zakładu roku 2009 z taśm produkcyjnych zjechało ponad 600 tys. samochodów.
Informację o planowanych zwolnieniach kierownictwo Fiat Auto Poland (FAP) przekazało w piątek wczesnym popołudniem. – Jeszcze nie zdążyłam ochłonąć – mówiła „Rz" Wanda Stróżyk, szefowa „Solidarności" w FAP. – Naszym zdaniem spadki produkcji w żaden sposób nie uzasadniają redukcji zatrudnienia na tak ogromną skalę. Według naszych obliczeń poziom zatrudnienia w stosunku do produkcji jest za wysoki najwyżej o 400–500 osób – stwierdziła.
Będą negocjować
W sobotę w południe miały zacząć się negocjacje dyrekcji ze związkowcami. W piątek została uruchomiona procedura zwolnień grupowych. Związki zapowiadają, że będą chciały szukać innych sposobów na pozostawienie części z planowanych do zwolnienia pracowników. Będzie z tym jednak trudno – według niepotwierdzonych jeszcze informacji, zwolnienia miałyby objąć także inne działające w Polsce spółki, które należą do Fiata, a produkują dla fabryki w Tychach części i podzespoły.
Związkowcy mają się też domagać, aby zarząd wycofał się ze zwolnień grupowych i zastąpił je programem dobrowolnych odejść. Fabryka samochodów w Tychach jest w szczególnie złej sytuacji. Jej największy odbiorca – rynek włoski – skurczył się w październiku o 20 proc. Z kolei cała Grupa Fiata (tyska fabryka jest jej największym europejskim zakładem) odnotowała od początku roku przeszło 16-procentowy spadek sprzedaży. Sprzedaż samej marki Fiat, a więc także samochodów produkowanych w Polsce, zmalała w Europie o 15,8 proc. Nic dziwnego, że produkcja w Tychach kurczy się w zastraszającym tempie. Jak informuje Instytut Samar, w listopadzie fabryka zmniejszyła produkcję w porównaniu z listopadem ubiegłego roku o prawie 37 proc.
Z kolei produkcja liczona od stycznia zmalała o przeszło 25 proc. Natomiast produkcja modelu Panda, który przez lata był najważniejszym samochodem zakładu, a obecnie kończy żywot, spadła na przestrzeni 11 miesięcy o połowę. Zakład czeka reorganizacja. – Od stycznia fabryka zamiast na trzy będzie pracować na dwie zmiany – zapowiada Bogusław Cieślar, rzecznik FAP. Zdaniem ekspertów, zważywszy na skalę spadku produkcji, decyzja o zwolnieniach od dłuższego czasu wydawała się nieunikniona. – Popyt na samochody w Europie Zachodniej wciąż silnie spada, a dla pandy nie widać zamiennika – uważa Krzysztof Mrówczyński, ekspert w Biurze Analiz Makroekonomicznych banku Pekao. Jego zdaniem, w obliczu słabych wyników sprzedaży, koncerny motoryzacyjne znalazły się pod ścianą: – Włosi nie mają wyjścia. Muszą redukować koszty działalności – dodaje.