W poniedziałek do Moskwy przyleciał prezydent Ukrainy. Z Władimirem Putinem ma rozmawiać m.in. o gazie dla tego kraju. Janukowycz już zapowiedział ograniczenie zakupów w Gazpromie, jeżeli nie dostanie niższej ceny. A Ukraina to drugi po Niemczech największy klient Gazpromu. Jeśli jeszcze zmniejszy zakupy, Gazprom będzie miał pustkę w rurach.
– Zapełnienie gazociągów odpowiada poziomowi zamówień z Europy – wyjaśnił przedstawiciel Gazpromu gazecie „RBK Daily".
W 2012 r. Gazprom planował eksport do Europy na poziomie 150 mld m sześc., a w rzeczywistości było to niecałe 139 mld m sześc. W tym roku brakuje zamówień nie tylko dla Nord Stream, ale i starych gazociągów przez Ukrainę (spadek tranzytu w styczniu o 23 proc.), Słowację i Czechy.
– Niezależnie od tego, ile gazu rzeczywiście płynie Nord Stream, Gazprom ponosi koszty całkowitego zapełnienia rur. Płaci też za tranzyt przez Ukrainę, Słowację, Białoruś i Polskę, bo ma umowy długoletnie – przypomina Michaił Korczemkin, szef East European Gas Analysis, amerykańskiej firmy monitorującej rosyjski rynek gazu.
Jednocześnie koncern buduje kolejny wielki gazociąg – południowy (ponad 3000 km). Gaz z Rosji, omijając Ukrainę, popłynie na Bałkany, Węgry, do Austrii i Włoch w 2016 r. Docelowo ma to być 63 mld m sześc., ale eksperci wątpią, by realne było tak wysokie zapotrzebowanie.