Najchętniej w Dolomity, samolotem częściej niż przed rokiem, średnio za 1310 zł – tak wyglądały zimowe wyjazdy narciarskie Polaków. Liczba wyjeżdżających mocno wzrosła. Według największego polskiego multiagenta Travelplanet.pl, który właśnie przygotował raport o zimowych wycieczkach, narciarze stanowili zima jedną trzecią wszystkich turystów korzystających z jego usług. Rok wcześniej nieco więcej niż jedną piątą.
Największym powodzeniem cieszyły się Włochy. W mijającym sezonie na narty w Dolomity i w południową część Alp wyjechało 53,6 proc. narciarzy podróżujących z Travelplanet.pl (poprzedniej zimy – 50,5 proc.). Na popularności nieznacznie straciła Austria gdzie tej zimy wyjechało 31,9 proc. narciarzy (wobec 33,7 proc. w poprzednim sezonie. - Za umacnianiem się Włoch na pozycji lidera może stać rosnąca popularność podróżowania na narty nie własnym samochodem ale samolotem – zauważa Radosław Damasiewicz, analityk Travelplanet.pl. Wciąż rośnie bowiem liczba korzystnych połączeń, konkurencyjnych cenowo dla podróży autem. Ze statystyk biura wynika, że największą skłonność do latania na narty przejawiają mieszkańcy północy Polski. W ten sposób w Alpy udała się np. aż połowa narciarzy z województwa pomorskiego.
Jakie regiony wybierali polscy narciarze? We Włoszech to przede wszystkim stacje narciarskie w Val di Sole połączone wyciągami z Madonną di Campiglio. Na drugim miejscu znalazły się stacje w Alta Valtelina, które wybrało 12 proc. narciarzy wyjeżdżających do Włoch. Bormio i Livigno słyną bowiem z oferty free ski przed i po wysokim sezonie, a Polacy są tam bardzo częstymi gośćmi. Ci, którzy zdecydowali się na szusowanie w Alpach austriackich, najczęściej udawali się nie do Tyrolu, będącego synonimem narciarskich atrakcji, lecz do Kraju Salzburskiego, wybierając najczęściej takie stacje jak Kaprun – Zell Am See, Bad Gastein czy Saalbach Hinterglemm. Jednak największe skupiska Polaków na nartach można było spotkać na stokach w tyrolskim Zillertalu, i w Alpach Kitzbuehelskich.
W tym sezonie zdecydowanie na popularności straciły czeskie ośrodki narciarskie. - Z przeprowadzonej przez nas analizy kosztów, jakie musi ponieść narciarz by przejechać kilometr nartostrady wynikało, że najdrożej szusuje się właśnie w Czechach. Ceny zakwaterowania i karnetów zbliżone są tam do krajów alpejskich, natomiast narciarze mają do dyspozycji kilkakrotnie mniej nartostrad – twierdzi Damasiewicz.
Według analityka Travelplanet.pl z tego powodu nastąpił również znaczny wzrost atrakcyjności słowackich ośrodków, które odwiedziło niemal dwukrotnie więcej narciarzy niż poprzedniej zimy (wzrost z 1,5 do 3,4 proc.).