Z początkiem września minął termin, w którym Polska powinna przedstawić w Brukseli analizy opłacalności wdrożenia inteligentnych systemów pomiarowych w energetyce, czyli sieci i liczników, tzw. systemu smart grid. Wyniki analiz miały przesądzić o obowiązku (lub jego braku) wdrożenia systemów smart w danym kraju.
Polska nie przedstawiła opracowania (nie zrobiły tego też m.in. Niemcy i Hiszpania), co według większości analiz prawnych oznacza, że będzie zobowiązana do wdrożenia inteligentnych liczników do 2020 r. u 80 proc. odbiorców energii. Mamy ich w Polsce ponad 16,8 mln, z tego ok. 13,5 mln to gospodarstwa domowe.
W jakim miejscu obecnie jesteśmy? Najbardziej zdecydowane działania we wdrażaniu inteligentnych pomiarów podejmuje gdańska Energa. Jednak większość spółek dystrybucyjnych przyjmuje postawę wyczekującą, co może zagrozić terminowemu spełnieniu obowiązku.
– Z prawie rocznym opóźnieniem, czyli 31 lipca, analogiczną analizę opublikowały Niemcy. Wnioski dla Polski są takie, że wskazane byłoby skorzystanie z przykładu niemieckiego (przy uwzględnieniu różnic w kształcie systemów dystrybucyjnych) i dodanie do istniejących analiz, także scenariuszy definiujących nawet mniej ambitne niż proponowane przez Komisję Europejską, ale realistyczne cele wprowadzenia „smart" – podpowiada Sebastian Janda, wicedyrektor w dziale doradztwa biznesowego PwC. – Zmniejszyłoby to niepewność po stronie spółek dystrybucyjnych i w efekcie nadało nowy impuls do rozwoju inteligentnego pomiaru energii elektrycznej w Polsce – dodaje.
Zwraca też uwagę, że stworzenie analizy opłacalności na poziomie kraju, a następnie potencjalne zdefiniowanie nowego scenariusza rozwoju smart, mogłoby nadać temu obszarowi nowej dynamiki.