Branża chemiczna do 24 stycznia może zgłaszać polskiemu rządowi swoje uwagi do założeń negocjowanej właśnie umowy. Największą trudnością jest to, że firmy nie poznały projektu tzw. Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowego i Inwestycyjnego, bo dokument ten jeszcze nie powstał. Trudno jest więc jednoznacznie ocenić, jak umowa wpłynie na polską gospodarkę. – Nic więc dziwnego, że patrzymy na umowę przez pryzmat zagrożeń dla naszego biznesu, a jest ich sporo – zaznacza Zenon Pokojski, wiceprezes Zakładów Azotowych Puławy, należących do krajowego potentata nawozowego – Grupy Azoty.

Główne obawy są związane z otwarciem rynku na amerykańskie nawozy, które są produkowane w USA przy udziale zdecydowanie tańszego gazu. To przede wszystkim cena tego surowca decyduje o rentowności firm nawozowych. Amerykańskim producentom pomogła rewolucja łupkowa, która przyczyniła się do znaczącego spadku cen gazu. Jak szacuje Krystian Brymora, analityk DM BDM, ceny błękitnego paliwa w USA kształtują się dziś na poziomie 3,5  dol. za milion brytyjskich jednostek termicznych (MMBtu), podczas gdy w Europie sięgają 10–11 dol. za MMBtu. – Wzrost wydobycia gazu z łupków tchnął w amerykańską gospodarkę nowy bodziec inwestycyjny. Największymi beneficjentami tej rewolucji są energetyka i przemysł chemiczny – dodaje analityk.

Na konkurencyjność europejskich firm wpływają również potężne ograniczenia nakładane przez UE. Chodzi głównie o wyśrubowane normy rejestracyjne dla substancji chemicznych (tzw. system REACH) oraz ambitną politykę klimatyczną. – Takie regulacje to dla nas ogromne koszty. Umowa o wolnym handlu będzie miała sens, jeśli strona amerykańska zobowiąże się do przestrzegania tych samych reguł. W przeciwnym razie polskie firmy nawozowe nie mają żadnych szans w tej rywalizacji – przekonuje Pokojski.

Z drugiej strony umowa ułatwi europejskim producentom inwestycje i sprzedaż swoich produktów na amerykańskim rynku oraz import do UE gazu ziemnego w postaci skroplonej. Nawet po doliczeniu kosztów transportu może on być tańszy od rosyjskiego, który dziś w głównej mierze zasila polskie fabryki nawozów. Taką możliwość rozpatruje już Grupa Azoty, dla której zakupy gazu stanowią 30 proc. całkowitych kosztów.

Jak informuje resort gospodarki, na ten rok zaplanowano pięć rund negocjacji w sprawie porozumienia między UE z USA, a rozmowy mogą się zakończyć już pod koniec tego roku. Uwagi polskich firm będą przekazane unijnym negocjatorom, ale przedstawiciele branży nieoficjalnie przyznają, że szanse na ich uwzględnienie są nikłe. – Obawiam się, że kluczowe będzie zdanie europejskich gigantów chemicznych, którzy uruchomili już produkcję w USA i dla których umowa o wolnym handlu nie niesie tylu zagrożeń – podkreśla nasz rozmówca.