Xiaomi dosłownie oznacza „mały ryż". Prezes firmy Lei Jun tłumaczy w wywiadach, że to nawiązanie do buddyjskiej filozofii, według której nawet maleńkie ziarenko ryżu może być tak wielkie jak góra. Dlatego w nazwie jest „mały" czyli „xiao". Z kolei „mi" to także akronim od mobilnego internetu albo Mission Impossible (niemożliwej do wykonania misji), ponieważ nikt nie wierzył w powodzenie Xiaomi na początku. Lei Jun wzoruje swoje przedsiębiorstwo na Apple , sam ubiera się nawet podobnie jak Steve Jobs, nosi dżinsy i ciemne koszule. Celem firmy jest upowszechnienie smartfonu, który ma takie same funkcje jak iPhone czy Samsung Galaxy, ale jest o połowę tańszy.
Prosty adres oznacza sukces
Xiaomi ma wielkie ambicje i coraz śmielej je realizuje. Ostatnio dokonało ważnej decyzji o zmianie swojej domeny internetowej z adresu xiaomi.com na mi.com. Ze względu na kombinacje alfabetu, takich dwuliterowych stron internetowych było do dyspozycji tylko 676. W ubiegłym roku jedynie 157 z nich było do dyspozycji. Można się było spodziewać, że cena takiej transakcji będzie bardzo wysoka.
Tak też się stało w przypadku mi.com. Według chińskiego dziennika China Daily ten zakup kosztował firmę 3,6 mln dolarów. Wychodzi po 1,8 mln za literkę. Inwestycja była naprawdę imponująca, w tym roku najdroższa domena została sprzedana za 3,1 mln dolarów. Liter było więcej, ponieważ chodziło o adres whisky.com.
Armia piorunów
Ten zakup nie zrujnuje Xiaomi, bowiem firma ma do dyspozycji środki o co najmniej stukrotnie większej wartości. Mi wymawia się też o wiele prościej niż obco brzmiące i wyglądające „xiao". Prezes Lei Jun zatrudnił niedawno specjalistę z Google, Hugo Barrę, by skutecznie wprowadzać swoje produkty na pozostałe azjatyckie rynki. Sukces Xiaomi pokazuje nowy kierunek chińskiej gospodarki, przejście od prowadzonych przez państwo koncernów wydobywczych i naftowych do przedsiębiorstw komputerowych i internetowych. Lei Jun chce, by na widok jego produktów klienci dosłownie krzyczeli z zachwytu. Imię i nazwisko prezesa świadczy o jego wybitnej biznesowej odwadze – Lei Jun to dosłownie „burzliwa armia".
Chiński rynek bezprzewodowego internetu daje nieograniczone wręcz możliwości wzrostu. W ciągu 4 lat powiększył się prawie dwukrotnie – w 2009 roku było 648 mln użytkowników, obecnie jest ich ponad 1,25 mld. Do Xiaomi należy 7 proc. rodzimego rynku, firma nieznacznie wyprzedza Apple. Prezes postawił na odmienną od konkurencji strategię i od początku bardzo mocno rozwijał komunikację o swoim przedsiębiorstwie w mediach społecznościowych. Stał się także celebrytą świata nowych technologii, jego profil na chińskim Twitterze, serwisie Weibo śledzi prawie 9 mln użytkowników. Produkty firmy są dostępne jedynie za pośrednictwem strony internetowej, na początku kwietnia podczas kolejnej rocznicy założenia Xiaomi w 12 godzin rozeszło się 1,3 mln telefonów.