Parytety w radach nadzorczych

Jeśli zaczną obowiązywać parytety w radach nadzorczych, kobiet powinno być tam dwa razy tyle co obecnie. Ale szanse na nowe regulacje są nikłe.

Publikacja: 14.05.2014 02:04

Parytety w radach nadzorczych

Foto: Bloomberg

Ministerstwo Gospodarki chce więcej kobiet w biznesie, dlatego rozpoczyna debatę na temat parytetów w radach nadzorczych. I to nie tylko w spółkach, w których udziały ma Skarb Państwa. Wstępna propozycja wiceminister gospodarki Ilony Antoniszyn-Klik to obowiązkowy 30-proc. udział kobiet, tak jak jest to w przypadku list wyborczych.

Spełnienie tego wymogu oznaczałoby w praktyce podwojenie liczby członkiń rad.

Jak wynika z danych zebranych przez Giełdę Papierów Wartościowych, kobiety stanowią obecnie 13,2 proc. członków rad nadzorczych w spółkach giełdowych (w stosunku do lat 2010–2013 relacja ta nieznacznie się zwiększyła). W sumie jest ich 344 (z czego 29 pełni funkcję przewodniczącej) wobec 2261 (w tym 262 przewodniczących) mężczyzn.

Z analizy „Rz" dotyczącej 40 największych firm wynika, że ok. 37 proc. z nich nie ma w organach nadzorczych ani jednej przedstawicielki płci pięknej, 32 proc. – tylko jedną. W grupie, gdzie w RN jest więcej niż jedna kobieta, przeważają przedsiębiorstwa z udziałem Skarbu Państwa. W PGNiG, Lotosie (po 33 proc.) czy PGE (37 proc.) równościowe wymagania są już spełnione. To efekt starań Ministerstwa Skarbu Państwa, które już teraz stosuje 30-proc. parytet w doborze rad nadzorczych wybieranych i powoływanych przez ministra. „W spółkach publicznych oraz kluczowych zakłada się osiągnięcie tego wskaźnika w perspektywie do roku 2015" – czytamy w piśmie z resortu.

W firmach prywatnych kobiet w nadzorze jest nieco mniej, ale i tu można spotkać wyjątki. W radzie nadzorczej Alior Banku pań i panów jest po troje, a w Banku Pekao – 33 proc. (trzy do sześciu).

Minister Antoniszyn-Klik zapowiada, że nie wprowadzi wymogu parytetów bez zgody biznesu. Ale jej uzyskanie podczas spodziewanej burzliwej dyskusji będzie graniczyło z cudem.

Zwolenników parytetów w biznesie trudno bowiem znaleźć. Dominuje argument, że po wprowadzeniu nakazów administracyjnych kobiety będą dobierane do rad nie jak partnerzy, którzy mogą wesprzeć rozwój firmy, ale jako figurantki pozwalające na wypełnienie obowiązku. – Pewną część mężczyzn w radach nazywam dziś ornamentariuszami. Kobiety po takich zmianach też mogą stanowić takie ornamenty, tyle że piękniejsze – ironizuje Andrzej Nartowski, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów.

– Równość płci w biznesie to trudne zagadnienie. Z jednej strony chętnie poparłabym postulat, aby więcej kobiet zasiadało w radach nadzorczych oraz zarządach wszystkich przedsiębiorstw. Z drugiej strony obawiam się, że nałożenie takiej regulacji może doprowadzić do wyboru kandydata ze względu na płeć, a nie na przykład wiedzę, kwalifikacje czy doświadczenie – mówi Helene Zaleski, przewodnicząca rady Alior Banku.

Co znamienne jednak, wszyscy przeciwnicy parytetów są zdania, że przedsiębiorstwa potrzebują więcej kobiet. – Jestem zdecydowanym zwolennikiem promocji kobiet w radach nadzorczych, a także w zarządach spółek – mówi Wiesław Rozłucki, były prezes Giełdy Papierów Wartościowych, a obecnie m.in. członek rady GPW (w której notabene nie ma ani jednej kobiety). – To daje większe szanse na optymalizację zarządzania, bo kobiety mają większe wyczucie biznesowe. Ich brak we władzach spółek to brak przeciwwagi dla podejmowanych bardzo ryzykownych decyzji, które mogą się skończyć źle dla firmy – uzupełnia Elżbieta Mączyńska, członek rady PKO BP.

Jak w takim razie zwiększyć udział kobiet w biznesie bez parytetów? – Kluczem jest zmieniająca się świadomość. Oczywiście podstawą wyboru władz spółek muszą być kompetencje, wiedza, doświadczenie, ale warto poprzez promowanie dobrych i pokazywanie uzyskiwanych korzyści budować swoistą modę na kobiety w biznesie – analizuje Zofia Dzik, członek RN PKO BP.

Taka moda już się po trosze zaczęła. Jak przyznaje prezes Nartowski, coraz więcej firm, obsadzając wysokie stanowiska, szuka właśnie pań. – Najlepsza jest rzeczywiście praktyka – mówi Dariusz Kacprzyk, prezes państwowego banku BGK. – Wprowadzenie parytetów budzi moje wątpliwości, ale sam robię znacznie więcej – mówi „Rz". Rzeczywiście, w radzie nadzorczej BGK zasiadają cztery panie, czyli ponad 30 proc. składu.

– Ale najważniejsze jest, by panie same chciały chcieć – podkreśla Dariusz Rosati, członek RN Banku Millennium. – Mamy wiele ambitnych kobiet, bardzo dobrze wykształconych, ale nie wszystkie są gotowe poświęcić życie rodzinne – dodaje. – Nie zaczynajmy od reguł administracyjnych, bo to się skończy pogorszeniem jakości kierowania firmami – dodaje.

W UE coraz więcej pań w spółkach

Średnio w Unii Europejskiej kobiety stanowią 18 proc. składu rad nadzorczych - wynika z marcowego raportu Komisji Europejskiej na temat równości płci. W porównaniu z poprzednimi latami widać pewien postęp. W październiku 2010 r. udział kobiet w organach nadzorczych wynosił 11,9 proc., w 2011 r. - 13,7 proc., w 2012 r. - 15,8 proc., a w 2013 r.  17,8 proc. Ten wzrost to przede wszystkim efekt inicjatyw podejmowanych przez Komisję Europejską. Na początku 2011 r. KE wezwała kraje członkowskie do samoregulacji. Apel pomógł tylko trochę, w 2012 r. wyciągnięto więc jeszcze cięższe działa. Powstał projekt dyrektywy (przygotowała go  Komisja Europejska, a Parlament Europejski mocno go wspiera) w sprawie poprawy równowagi płci wśród dyrektorów niewykonawczych spółek, których akcje są notowane na giełdzie. Cel dyrektywy: zapewnienie przynajmniej 40-proc. średniego udziału niedoreprezentowanej płci wśród wszystkich członków rad nadzorczych do 2020 r.

Według raportu KE, w Polsce udział kobiet w radach wynosi ok. 12 proc. (dane za październik 2013 r.), co nie jest zbyt dobrym wynikiem. Co prawda na Cyprze czy w Estonii jest to po 7 proc., ale już w Niemczech - 21 proc., w Danii - 23 proc., a we Francji - 30 proc. Zdaniem przeciwników parytetów, ich stosowanie w praktyce jest niezwykle trudne, co pokazują przykłady państw, które częściowo wprowadziły je w życie. Przykładowo w Norwegii  pojawiło się zjawisko "złotych spódniczek". Tylko wąskie grono kobiet miało najwyższe kompetencje, więc zasiadały w wielu organach, otrzymując spore apanaże. W Polsce tylko 10 proc. osób na liście kandydatów na członków rad to kobiety.

Ministerstwo Gospodarki chce więcej kobiet w biznesie, dlatego rozpoczyna debatę na temat parytetów w radach nadzorczych. I to nie tylko w spółkach, w których udziały ma Skarb Państwa. Wstępna propozycja wiceminister gospodarki Ilony Antoniszyn-Klik to obowiązkowy 30-proc. udział kobiet, tak jak jest to w przypadku list wyborczych.

Spełnienie tego wymogu oznaczałoby w praktyce podwojenie liczby członkiń rad.

Pozostało 93% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca