Zatrzymani byli częścią około 1500-osobowego pochodu, który próbował sforsować wejście na teren kampusu spółki. Domagali się oni podwyżki płac dla pracowników fast foodów. Zostali zatrzymani przez połączone siły ponad 250 policjantów z pobliskich miasteczek. - Chcieliśmy mieć pewność, że akcjonariusze oraz szef spółki Don Thompson usłyszą nas i dowodzą się, że pracowników spycha się w stronę ubóstwa – tak uzasadniał protest Kendall Fells rzecznik prasowy grupy Fast Food Forward. Wśród zatrzymanych było ponad 30 duchownych, także apelujących o stawki pozwalające na godziwe życie.
Pracownicy i aktywiści domagają się podwyżki stawki godzinowej do 15 dolarów za godzinę i prawa do zakładania związków zawodowych. Obecnie w większości amerykańskich sieci fast foodów pracownicy rozpoczynają pracę od poziomu federalnej stawki minimalnej, wynoszącej obecnie 7,25 dolarów na godz. lub nieco wyższej, jeśli w danym stanie obowiązują nieco wyższe.
McDonald's poinformował, iż nie zamierza zmieniać porządku obrad czwartkowego zebrania. "Ludzie mają prawo do pokojowych protestów i wyrażania swoich poglądów – oświadczyła rzeczniczka spółki Heidi Barker Sa Shekhem – my ze swej strony przygotowujemy się do corocznego wydarzenia i przyjęcia akcjonariuszy na terenie naszej centrali".
Walne zebrania akcjonariuszy McDonald's znane są z burzliwego przebiegu. W przeszłości były miejscami protestów zarówno obrońców praw pracowniczych, jak i ekologów wskazujących na ogromną ilość odpadów z opakowań produkowanych przez restauracje fast food.