Komisja Nadzoru Finansowego wszczęła postępowanie w celu nałożenia kar na Vertco Ventures, Omana Holding i Norikę Holding, powiązaną z rosyjskim Acronem. Podejrzewa, że inwestorzy nie dopełnili obowiązków informacyjnych w związku z posiadaniem akcji Grupy Azoty i mogło dojść między nimi do zmowy. Porozumienie miałoby polegać na skupowaniu walorów Azotów przez inne podmioty dla Noriki, która w ten sposób chciała uniknąć obowiązku powiadomienia rynku o zakupie kolejnych pakietów. Rosyjski inwestor nie odniósł się do tych zarzutów.
Osobne postępowanie ?wszczęto wobec innego akcjonariusza Azotów – Raiffeisen Centrobanku, któremu KNF zarzuca niedopełnienie obowiązków informacyjnych. Wszystkim inwestorom grozi kara finansowa do 1 mln zł.
O zbadanie sprawy wnioskował resort skarbu, który kontroluje 33 proc. akcji Grupy Azoty – największego w kraju i drugiego w Europie producenta nawozów. Stało się to tuż po tym, jak rosyjski koncern nawozowy Acron ujawnił, że przejął kolejne akcje polskiej spółki i ma już ponad 20 proc. jej kapitału. Informacja ta trafiła na rynek 11 czerwca.
Tymczasem o tym, że inwestor może skupować akcje z rynku, spekulowano znacznie wcześniej. W poprzednich tygodniach doszło bowiem do kilku dużych transakcji akcjami Azotów, które zachwiały kursem producenta nawozów. Sytuacja zaniepokoiła nie tylko polski rząd, ale i posłów. – Chcemy wiedzieć, czy nie doszło do zmowy, czyli tak zwanego parkowania akcji przez Acron w innych instytucjach, by nie informować w odpowiednim czasie o przejmowanych kolejnych akcji – apelowała do rządu Gabriela Masłowska, posłanka PiS, na jednym z posiedzeń sejmowej Komisji Skarbu.
Acron, zwiększając zaangażowanie w Grupie Azoty, wywołał spory popłoch w resorcie skarbu. Posiadanie przez rosyjskiego inwestora ponad 20 proc. kapitału Azotów może, przynajmniej teoretycznie, skutkować wejściem przedstawiciela Acronu do rady nadzorczej polskiej firmy. W praktyce, jak przekonują prawnicy, Acronowi może być trudno wywalczyć miejsce w nadzorze. Poza tym władze Acronu już wcześniej zapowiadały, że gdy będą miały więcej niż 20 proc. kapitału spółki, rozważą zaskarżenie do międzynarodowych sądów zapisów w statucie, dających uprzywilejowaną pozycję Skarbowi Państwa. Twierdziły, że chcą mieć realny wpływ na działalność polskiej firmy nawozowej, by móc blokować niekorzystne w ich ocenie decyzje władz Azotów.