Oferty na wielki rynek

Amerykanie cenią samochody luksusowe i oszczędne, chociaż mogą napełniać baki znacznie taniej niż Europejczycy. I takie auta oferują im producenci.

Aktualizacja: 21.11.2014 08:15 Publikacja: 21.11.2014 02:32

Mercedes-Maybach S600

Mercedes-Maybach S600

Foto: Bloomberg

Wydarzeniem trwającego Międzynarodowego Salonu Samochodowego jest światowa premiera modelu Mercedes-Maybach S600, który z ceną wyjściową 200 tys. euro ma konkurować z Rolls-Royce'em i Bentleyem.

Koncern ze Stuttgartu przygotował limuzynę dla osób, które jeżdżą raczej z szoferami. Z tyłu znajdują się dwa lotnicze skórzane fotele przedzielone konsolą, w której kryją się dwa składane stoliki, również przypominające samolotowe. Specjalny przycisk umożliwia przyciemnienie szyb. Auto ma nieduży jak na tak ogromną limuzynę bagażnik, do którego nie zmieściłby się z pewnością słynny kosz piknikowy Rolls-Royce'a. Mercedes oferuje w skromniejsze wyposażenie, chociaż z dużą klasą – posrebrzane kieliszki do szampana.

To drugie podejście Mercedesa do najbardziej wysublimowanego luksusu. Poprzednie zakończyło się niepowodzeniem – maybachy po prostu się nie sprzedawały. – W segmencie superluksusu nawet nie chodzi o to, jak auto wygląda, bo musi być piękne i harmonijne, tylko czy marka niesie ze sobą tradycję i odpowiedni wizerunek – mówi Carlos Da Silva, analityk rynku motoryzacyjnego z IHS Automotive. Jego zdaniem Mercedes będzie musiał jeszcze dobrze popracować nad tym, żeby Maybach zaczął być postrzegany jak prawdziwa rynkowa arystokracja.

Johan de Nysschen, były szef Infiniti, dzisiaj prezes Cadillaka, najbardziej luksusowej marki General Motors, przyznaje, że jak na razie nie przymierza się do tej ligi aut. – Może za 15 lat? – zastanawia się De Nysschen. Na razie celuje niżej, najdroższe auta tej marki kosztują ok. 70 tys. dol. De Nysschen uważa, że kompaktowe limuzyny, to doskonała nisza rynkowa. No i crossovery. Będzie miał z czego je produkować, bo dostał od właściciela, GM, 2,5 mld dol. na nową ofertę modelową.

Powroty po latach

Sergio Marchionne, prezes FCA – Fiat Chrysler Automobiles – nadal wierzy, że Amerykanie przekonają się do małych aut. W Los Angeles Fiat pokazał model 500x, który premierę światową miał w październiku, podczas paryskiego salonu samochodowego. Jason Stoicevich, szef Fiata na Amerykę Płn., przyznaje, że z oryginalną 500 koncern trochę przeholował, bo to auto dla Amerykanów zbyt małe, chociaż widać je na kalifornijskich autostradach.

A sprzedaż 60 tys. 500 wyjeżdżających z fabryki Chryslera w meksykańskiej Toluce nie satysfakcjonuje. – Chcemy, aby 500x sprzedawał się dużo lepiej niż tradycyjna 500 – mówił „Rzeczpospolitej" Stoicevich. O ile? Fiat nie ujawnia swoich oczekiwań.

Fiat wrócił na rynek amerykański w 2011 r. po 16-letniej nieobecności. Początkowo wydawało się, że będzie to udany comeback. Dojście do poziomu sprzedaży 40 tys. aut zajęło Włochom rok, czyli o połowę krócej, niż było to w przypadku Mini i Kii, ale kolejne lata już nie były tak korzystne. Fiat 500x z napędem na cztery koła, tak jak to lubią Amerykanie, ma to zmienić.

Zainteresowanie małymi autami

Do powrotu na rynek amerykański szykuje się również Alfa Romeo. Jak mówi szef sprzedaży Chryslera na rynku amerykańskim Reid Bigland, z Europy właśnie płynie pierwsza partia – 54 auta niszowego sportowego modelu Alfa Romeo 4C, i będzie to powrót po 18 latach nieobecności. Jakie będą następne? Bigland nie chciał mówić. Wiadomo jednak, że FCA chce do 2018 r. pięciokrotnie zwiększyć światową sprzedaż tej marki, do 400 tys. sztuk.

Tego, że rośnie zainteresowanie mniejszymi autami, dowodzi powodzenie japońskiej Mazdy. Premiera modelu CX3 cieszyła się takim zainteresowaniem jak najnowsze koncepcyjne modele Audi czy sportowy Porsche Carrera 911 GTS, którym ze względu na ograniczenia prędkości na amerykańskich drogach nie bardzo jest gdzie się rozpędzić. Z aut dużych, rodzinnych wyróżniają się w Los Angeles z pewnością BMW X5M i Volvo XC90. W przypadku tego ostatniego modelu praktycznie nie ma osoby, która by nie zauważyła, że chiński Geely, który kupił Volvo, to mądry inwestor, bo wyraźnie widać, że nie wtrąca się ani do produkcji, ani do projektowania, tylko daje na nie pieniądze.

Elegancja w Genewie, nowinki w Detroit

Na świecie co roku organizowanych jest siedem liczących się wielkich wystaw samochodowych. Salonowy kalendarz zaczyna się w połowie stycznia Auto Show w Detroit, gdzie pokazywane są przede wszystkim modele koncepcyjne, czyli prognozy na przyszłość. Wtedy miasto bankrut na kilka dni ożywa, chociaż stan Michigan pozostaje centrum amerykańskiej motoryzacji. Prezesi koncernów podążają z bankietu na bankiet, a ogłuszająca muzyka zwiastuje premiery nowych modeli, nawet jeśli w aucie zmienił się jedynie kształt klamki.

Najbardziej elegancki jest salon w Genewie na początku marca. Tutaj koncerny prześcigają się w pokazywaniu technologicznych nowinek, a zwiedzający – tak samo jak w przypadku dwóch „konsumenckich" wystaw amerykańskich w Los Angeles i Nowym Jorku – chętnie auta kupują. Tyle że w przypadku Genewy są to modele najczęściej bardzo drogie, wręcz niszowe – w USA największe wzięcie mają rynkowe nowinki.

Profesjonalne są wystawy we Frankfurcie i Paryżu. Odbywają się naprzemiennie, co drugi rok. Tak samo jak salony chińskie w Szanghaju i Pekinie. Tyle że Paryż i Frankfurt to wielkie międzynarodowe wydarzenia, a salony chińskie, choć nazywają się „międzynarodowymi", obliczone są i skrojone na potrzeby rynku chińskiego. W tym kraju wyrasta jeszcze jedno miast wystawowe – Guangzhou. Jego znaczenie rośnie i np. teraz Mercedes pokazał nowego maybacha jednocześnie w Los Angeles i w Chinach.

Na znaczeniu wyraźnie traci moskiewski salon samochodowy, bo z powodu drastycznie spadającej sprzedaży nie ma motywacji do inwestowania w tak drogą promocję. Gdziekolwiek bowiem odbywa się taki show, dla wystawiającego się producenta jest to wydatek idący w setki tysięcy dolarów.

Wydarzeniem trwającego Międzynarodowego Salonu Samochodowego jest światowa premiera modelu Mercedes-Maybach S600, który z ceną wyjściową 200 tys. euro ma konkurować z Rolls-Royce'em i Bentleyem.

Koncern ze Stuttgartu przygotował limuzynę dla osób, które jeżdżą raczej z szoferami. Z tyłu znajdują się dwa lotnicze skórzane fotele przedzielone konsolą, w której kryją się dwa składane stoliki, również przypominające samolotowe. Specjalny przycisk umożliwia przyciemnienie szyb. Auto ma nieduży jak na tak ogromną limuzynę bagażnik, do którego nie zmieściłby się z pewnością słynny kosz piknikowy Rolls-Royce'a. Mercedes oferuje w skromniejsze wyposażenie, chociaż z dużą klasą – posrebrzane kieliszki do szampana.

Pozostało 88% artykułu
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polskie wyrzutnie Piorun podbijają Europę
Biznes
Polskie pioruny ruszają na podbój Europy
Biznes
Nowe prawo nie da szybko wiatraków
Biznes
Wojciech Mach, GFT Poland: Zmierzamy do hiperpersonalizacji
Materiał Promocyjny
Fotowoltaika naturalnym partnerem auta elektrycznego
Biznes
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje