– Europa to fantastyczne miejsce do inwestowania – zapewnia już teraz prezes GE Jeffrey Immelt. Nie ukrywa jednak, że to w Europie Środkowej zamierza inwestować w badania i rozwój oraz w produkcję.
Unijne władze antytrustowe potwierdzają, że otrzymały już komplet dokumentów od GE w sprawie planowanego przejęcia za 12,4 mld euro energetycznej części Alstomu. Przy tym Amerykanie nie ukrywają, że są gotowi do dalszych negocjacji, aby ostatecznie uzyskać zgodę KE. – Bardzo zależy nam na pozytywnej decyzji – mówił Steve Bolze, szef działu Power & Water GE. Zastrzegł jednak, że każde ustępstwo ze strony koncernu musi mieć sens z punktu widzenia strategii firmy. A Jeffrey Immelt powiedział otwarcie: – Jeśli przestanie być dla nas atrakcyjne, zrezygnujemy.
Jego zdaniem przejęcie Alstomu dałoby GE już w przyszłym roku zwiększenie zysków na akcję przynajmniej o 6–9 centów.
Komisja Europejska rozpoczęła jeszcze w lutym dokładne badanie warunków tej inwestycji i jej wpływu na konkurencję po tym, jak z rynku zniknie jeden z trzech najsilniejszych konkurentów GE, który produkuje m.in. turbiny gazowe. Teraz wśród głównych graczy na rynku europejskim pozostaną jedynie niemiecki Siemens i japoński Mitsubishi, które również były zainteresowane przejęciem energetycznej części Alstomu.
Dla GE to doskonały interes, ponieważ nie tylko zyskałby europejską bazę produkcyjną, ale też zagwarantowałby sobie bardzo dochodowe kontrakty na serwisowanie turbin już sprzedanych wcześniej przez Alstom.