Pobieda nieczuła na kryzys

Niskokosztowa Pobieda ma być głównym źródłem zysków rosyjskiego Aerofłotu.

Publikacja: 12.06.2015 14:06

Pobieda nieczuła na kryzys

Foto: Bloomberg

W 2020 roku linia będzie miała w swojej flocie 40 Boeingów 737 i ma przewieźć wtedy 10 mln pasażerów — powiedział prezes Aerofłotu Witalij Sawieliew podczas konferencji IATA w Miami.

Teraz Aerofłot wyrósł w Rosji na linię luksusową, która wozi przede wszystkim pasażerów biznesowych. Linie o niższych kosztach Aurora, Donavia, Rossija i Orenair, które także wchodzą do grupy, to przewoźnicy rosyjskiej klasy średniej. Pobieda ma być prawdziwym przewoźnikiem low-costowym. I najbardziej dochodowym.

Sawieliejw przyznaje, że początki programu budowy pierwszego przewoźnika niskokosztowego były fatalne. Dobrolet, poprzednik Pobiedy, został uziemiony 4 sierpnia 2014 roku po tym, jak UE rozszerzyła sankcje po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu. Firmy ubezpieczeniowe wygasiły wtedy umowy, firmy leasingowe kazały sobie oddać samoloty, a obsługa techniczna Boeingow 737 odmówiła serwisowania maszyn. Tyle, że Dobrolet powstał po to, by obsługiwać wyłącznie połączenia między Symferopolem a Moskwą. Latał na Krym z moskiewskiego Szeremietiewa od początku czerwca 2014, a w momencie uziemienia planował inaugurację połączenia między Symferopolem i Wołgogradem. Potem jego siatka miała się jeszcze wzbogacić o loty do Samary, Ufy, Jekatierinburga, Permu, Surgutu i Kazania.

- Popełniliśmy błędy, dlatego trzeba było tę linię uziemić — mówi otwarcie Sawieliew.

Pobieda rozpoczęła operacje z moskiewskiego lotniska Wnukowo w grudniu 2014 i latała stamtąd do Biełgorodu, Samary, Kazania, Permu, Surgutu, Tiumenia, Ufy, Wołgogradu i Jekaterinburga. Żeby uniknąć losu Dobroleta, nie lata na Krym.

— Nie, nie, nie w żadnym wypadku. Nie ma takiej opcji. Nie możemy pozwolić, aby linia została ponownie zamknięta. I z uśmiechem dodaje: — To dlatego jako jedyny z naszej grupy do Symferopola lata Aerofłot.

Pobieda jeszcze przez jakiś czas ma pozostać linią wyłącznie krajową, ale Sawieliew nie ukrywa, że liczy na pozwolenia na połączenia zagraniczne jeszcze w tym roku. Tyle, że rosyjskie przepisy lotnictwa cywilnego stawiają warunek: linia może latać za granicę dopiero po dwóch latach obsługiwania połączeń krajowych.

— Myślę, że uda nam się polecieć na przykład do krajów Wspólnoty Niepodległych Państw — mówi.

Pobieda na swoim koncie już ma pierwsze sukcesy. Przez pierwsze trzy miesiące woziła po 100 tys. pasażerów miesięcznie, potem w marcu już 200 tys. Zdaniem Sawieliewa, całkiem realne jest, że pod koniec roku będą to już trzy miliony.

Wzrostem przewozów nie może się poszczycić sam Aerofłot. Zysk operacyjny za ubiegły rok spadł o 43 proc i wyniósł 217 mln dolarów, a linia wielokrotnie informowała, że kłopoty się mogą nasilać.

- To skutek sankcji, spadły inwestycje zagraniczne, mniejszy jest ruch biznesowy. Zresztą Rosjanie latają już coraz mniej - przyznał Sawieliew.

Teraz zarząd Aerofłotu zastanawia się nad tym, czy uzasadniony będzie odbiór zamówionych 22 Airbusów 350, które miały przylecieć sukcesywnie w latach 2018-2020.

— Rosyjski rynek nie jest przygotowany do takich inwestycji i duże maszyny nie są potrzebne. W kraju naprawdę mamy kryzys, który wyraźnie dotknął lotnictwo pasażerskie. Teraz musimy spróbować wyliczyć, kiedy ten kryzys może się skończyć - tłumaczy prezes Aerofłotu.

Chociaż zapewnia, że jego linia już wielokrotnie pokazała, jak jest odporna na trudne warunki. I wskazuje na to, że w sytuacji, kiedy zagraniczne linie tną oferowanie w Rosji, przewozy Aerofłotu wzrosły w 2014 roku o 10 proc.

— Niestety nie idzie za tym zysk. Ale przecież inne linie bankrutują. My teraz wykorzystujemy każdą niszę. I każdy u nas rozumie, że znaleźliśmy się w kryzysowej sytuacji i musi zostać znalezione rozwiązanie polityczne.

— Sankcje gospodarcze zdecydowanie temu nie służą — podkreślił Sawieliew.

Na razie nie spadły przewozy biznesowe Aerofłotu, czyli te, które przynoszą największe przychody.

— Ludzie bogaci, politycy, aktorzy latają nadal. Przestała latać klasa średnia, to ona właśnie w tym kryzysie ucierpiała najbardziej. To ludzie, którzy robili wielkie zakupy w sklepach Europy Zachodniej. Więc tracimy nie tylko my, bo przecież rosyjscy turyści zawsze byli wysoko cenieni. Czyli tak naprawdę kto ucierpiał z powodu sankcji? Pasażerowie, konsumenci i to tak po stronie rosyjskiej jak i europejskiej - podsumował Sawieliew, który podczas spotkania z dziennikarzami w Miami odmówił odpowiedzi na jakiekolwiek pytania.

— Polityką nie będę się zajmował — powiedział.

Biznes
Nawrocki wygrywa wybory. Rosyjskie lotniska w ogniu. Cła Trumpa rosną
Materiał Promocyjny
BIO_REACTION 2025
Biznes
Europejskie firmy boją się wysyłać swoich pracowników do USA
Biznes
Jakie prezenty dostał ostatnio król Karol? Oficjalny rejestr podarków
Biznes
Taylor Swift odkupiła prawa do swoich pierwszych sześciu płyt
Materiał Promocyjny
Edycja marzeń, czyli realme inspirowany Formułą 1
Biznes
Zielona transformacja MŚP. Jak zapewnić sobie zysk, przewagę konkurencyjną i dostęp do finansowania?
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont