Wczoraj stanęła kolejna elektrociepłowania na Ukrainie - tym razem Pridnieprowska TEC należąca do koncernu DTEK oligarchy Rineta Achmetowa. Minister energetyki Wołodymyr Demczyszyn nazwał to „chęcią wywołania paniki z energetyce". Jego zdaniem to przedsiębiorstwo na wszystko co porzeba, by produkować prąd. Sama elektrownia informuje o braku węgla do produkcji (Achmetow jest też właścicielem wielu kopalni).
Demczyszyn przyznał, że w innych elektrowniach brakuje węgla i w najbliższym czasie Oszczadbank udzieli im pożyczki 2 mld hrywien (90 mln dol.) na zakupy surowca.
- W tym tygodniu mieliśmy do czynienia w systemie energetycznym Ukrainy z wieloma dziwnymi przypadkami. Cztery reaktory elektrowni atomowych zostały zatrzymane na planowany remont, ale stanął też piąty i tu remont jest nieplanowany. To spowodowało zniknięcie z bilansu 5000 MW. Do tego z niewyjaśnionym przyczyn zostały wyłączone jeszcze trzy bloki energetyczne - dwa na Zaporożu i jeden w elektrowni Ładyżenskiej. To jest bardzo dużo przypadków jak na tak krótki okres. W ciągu dwóch tygodniu z systemu znikło 2,5 GWh mocy. Skierowaliśmy to do zespołu eksperckiego do wyjaśnienia - dodał minister.
Poinformował też, że w związku z sytuacją, Rosja zaczęła przesyłać prąd na Ukrainę ze swojego systemu w ramach umowy o równoległej pracy sieci energetycznych obu krajów.
Jak przypomina agencja Unian, Ukraina odczuwa deficyt węgla energetycznego od lata 2014 r, gdy prorosyjscy separatyści zajęli Donbas. Ok. połowy ukraińskiego prądu pochodzi z elektrowni jądrowych; reszta ze spalania węgla, gazu oraz hydroelektrowni. W 2014 r Ukraina importowała węgla kamiennego i antracytu za 1,78 mld dol.