To zła wiadomość dla pracujących w tym kraju Polaków. Według oficjalnych norweskich statystyk jest ich tam ok 200 tys. głównie zatrudnieni są w budownictwie, ale także na platformach wiertniczych. A to tam właśnie pracy jest coraz mniej.
Norwegia nie była przygotowana na trwały spadek cen ropy naftowej do poziomu poniżej 50 dol. za baryłkę. W maju bezrobocie wzrosło do 4,3 proc. To nadal najmniej w Europie ,ale jego rosnąca tendencja jest poważnym sygnałem ostrzegawczym, to najwięcej od 11 lat. Przy tym Bank Światowy szacuje, że będzie to 4,1 proc, a rząd norweski, że o 0,2 pkt. proc. więcej. Gospodarka norweska, która bez problemów przetrwała kryzys finansowy w 2008 roku jest zbytnio uzależniona od cen ropy naftowej. Tymczasem, nie ma co się łudzić boom gazowo- naftowy definitywnie zbliżył się do końca. Kolejne firmy informują o wygaszaniu inwestycji w poszukiwanie ropy i gazu. Zdaniem ekonomistów wcale nie jest wykluczone, że rząd, by nie rezygnować ze zdobyczy państwa socjalnego, będzie musiał sięgnąć po środki z funduszu inwestycyjnego, na który odkładane były środki właśnie z sektora naftowo-gazowego. To ogromny majątek - sięga dzisiaj 875 mld dol. Alternatywą jest ograniczenie wydatków na cele socjalne, co jak na razie także wydaje się nie do przełknięcia.
Pieniędzy z ropy i gazu będzie coraz mniej. Inwestycje tną nie tylko norweski Statoil, ale i zagraniczne firmy operujące na norweskich wodach - takie jak Conoco Phillips. Łącznie szacuje się, że pracę straci 40 tys. z 250 zatrudnionych w tej branży. z czego 10 tys. w tym roku, reszta w 2016.Gospodarka to odczuje, ponieważ ludzie pracujący na platformach zarabiają przynajmniej o 60 proc. więcej, niż ich koledzy na lądzie i należały dotychczas do najwyższych na świecie - wyliczyła firma „łowców głów" Hays.Inc. Firmy naftowe przyznają, że w tym roku zetną wydatki przynajmniej o 20 proc. i o nie mniej, niż 10 proc w 2016. Według informacji Petroleum Directorate, norweskiej firmy zajmującej się analizami sektora naftowo gazowego tegoroczne inwestycje zostaną zmniejszone o 15 proc.
— Rzeczywistość może się okazać wręcz brutalna - uważa Sveinung Fjose z firmy konsultingowej Menon Business, a minister ropy i energii, Tord Lien nie ukrywa, że odczują to także dostawcy usług i sprzętu, którzy doskonale zarabiali.
Te redukcje już powoli się zaczynają, a cały proces postępuje, jak kula śniegowa, ponieważ norweskie uczelnie szkoliły kadry dla branży naftowej. Ich absolwenci teraz mogą mieć poważne kłopoty ze znalezieniem pracy.