Volkswagen nie chce płacić w Europie

Każdy Amerykanin, który kupił auto Grupy Volkswagen z zamontowaną aplikacją umożliwiającą manipulację składem spalin, dostanie od producenta 1000 dolarów zadośćuczynienia. Ale w Europie Niemcy nie zamierzają nic płacić.

Aktualizacja: 25.11.2015 15:26 Publikacja: 25.11.2015 14:56

Volkswagen nie chce płacić w Europie

Foto: Bloomberg

Mała jest szansa, aby rzeczywiście VW mógł tak postąpić. Jako pierwsi zbuntowali się Brytyjczycy i Polacy, którzy zgłaszają się do udziału w akcji „pozywamy-zbiorowo" prowadzonych przez jedną z kancelarii prawnych.

VW broni się tłumacząc, że Amerykanie zostali skuszeni zapewnieniami, że kupują „czystego diesla", chociaż w rzeczywistości czysty nie był. A w Europie i tak połowa sprzedanych aut, to pojazdy z silnikami wysokoprężnymi, nie mówiąc o tym, że takie auto jest tańsze w eksploatacji, ponieważ paliwo - olej napędowy - jest tańszy od benzyny. Więc korzyści były oczywiste – argumentuje koncern. Prawda jest jednak taka, że amerykańskie władze są surowe dla niemieckiego koncernu, a sama akcja w USA jest znacznie tańsza, bo VW sprzedał tam niespełna pół miliona aut z aplikacją. W Europie jeździ dzisiaj 8,5 mln aut z 11 mln, co do których VW przyznał, że zamontowane zostały w nich aplikacje zaniżające zawartość tlenku azotu (NOX) w spalinach.

Z tysiąca dolarów przeznaczonych dla każdego posiadacza auta VW z aplikacją 500 dol. zostanie wypłaconych w gotówce przelanej na kartę Visa, pozostałe 500, to voucher na kupno nowego auta, bądź akcesoriów wart przez rok. Może także zostać wydany na opłacenie 24-godzinnej pomocy drogowej.

— Powiedzenie, że w Europie nie wypłacamy odszkodowań, to niewłaściwa droga załatwienia sprawy — mówi „Rzeczpospolitej" mecenas Maciej Bronicki z Kancelarii Prawnej Dauerman. Jego zdaniem każdy właściciel auta z zamontowaną aplikacją wie, że nawet po akcji przywoławczej wartość odsprzedażna tego auta zmaleje.

W Polsce, jak podał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który także zajmuje się sprawą Volkswagena, zarejestrowanych jest ok. 160 takich pojazdów: skód, volkswagenów, seatów i audi. Kancelaria jest organizatorem akcji „pozywamy-zbiorowo", skierowanej do posiadaczy takich pojazdów. Zdaniem mec. Bronickiego samo otrzymanie od Grupy VW pisma z informacją, że jest ono zakwalifikowane do akcji przywoławczej, jest przyznaniem się przez koncern, że sprzedał auto niepełnowartościowe. Do „pozywamy-zbiorowo" zgłosiło się już ok. 700 właścicieli aut. Dwie trzecie z nich to firmy, a auta najczęściej zaliczają się do wyższego segmentu rynku i kosztują ponad 100 tys. złotych.

Brytyjczycy też chcą być traktowani tak samo, jak Amerykanie. BEUC, grupa zajmująca się ochroną brytyjskich konsumentów uważa, że to najmniej, co może zrobić VW w tej sytuacji. Monique Goyens, dyrektor generalna BEUC nie ukrywała w rozmowie z „Rzeczpospolitą", że brytyjscy właściciele aut Grupy VW z feralną aplikacją czują się niedoinformowani.

- Jest dla nas nie do zaakceptowania, że VW traktuje Europejczyków, jako obywateli drugiej kategorii — mówiła szefowa BEUC. Tak samo, jak polscy właściciele „podkręconych" aut VW, Brytyjczycy są gotowi iść do sądu z niemieckim koncernem. — A to będzie dla producenta już bardzo kosztowne — mówi Monique Goyens.

Mała jest szansa, aby rzeczywiście VW mógł tak postąpić. Jako pierwsi zbuntowali się Brytyjczycy i Polacy, którzy zgłaszają się do udziału w akcji „pozywamy-zbiorowo" prowadzonych przez jedną z kancelarii prawnych.

VW broni się tłumacząc, że Amerykanie zostali skuszeni zapewnieniami, że kupują „czystego diesla", chociaż w rzeczywistości czysty nie był. A w Europie i tak połowa sprzedanych aut, to pojazdy z silnikami wysokoprężnymi, nie mówiąc o tym, że takie auto jest tańsze w eksploatacji, ponieważ paliwo - olej napędowy - jest tańszy od benzyny. Więc korzyści były oczywiste – argumentuje koncern. Prawda jest jednak taka, że amerykańskie władze są surowe dla niemieckiego koncernu, a sama akcja w USA jest znacznie tańsza, bo VW sprzedał tam niespełna pół miliona aut z aplikacją. W Europie jeździ dzisiaj 8,5 mln aut z 11 mln, co do których VW przyznał, że zamontowane zostały w nich aplikacje zaniżające zawartość tlenku azotu (NOX) w spalinach.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Żeby zarobić, kluby inwestują w zawodników
Materiał Promocyjny
Zrównoważony transport miejski w Polsce Wschodniej: program Fundusze Europejskie
Biznes
Unia Europejska idzie na zwarcie z Państwem Środka
Biznes
Bruksela: 11 mld euro na chipy. Europa ma stać się centrum innowacji
Biznes
Lego nie przejdzie na ekologiczny plastik, wcale nie jest taki eko
Materiał Promocyjny
Politechnika Śląska uruchamia sieć kampusową 5G
Materiał partnera
Przybywa kampusowych sieci 5G od Orange
Materiał partnera
Zabezpieczyliśmy węgiel dla gospodarstw domowych