W latach 2017–2020 polski rynek suplementów diety będzie rósł rocznie o blisko 8 proc. – wynika z badań firmy PMR. Tym samym będzie najdynamiczniej rozwijającą się częścią całego rynku farmaceutycznego. W 2020 r. wartość krajowego rynku suplementów ma przekroczyć 5 mld zł. Wówczas rynek farmaceutyczny ma być wart prawie 38 mld zł. Na horyzoncie pojawiają się jednak zagrożenia, które mogą spowolnić wzrost najszybciej pęczniejącej części tego wielkiego sektora.
MZ chce zmian w reklamach
– Zgadzamy się z prognozami PMR, choć należy pamiętać, że dane te uwzględniają pewną przewagę rynku suplementów diety wobec rynku produktów leczniczych wynikającą z uwarunkowań dotyczących między innymi możliwości reklamy – mówi Jacek Franasik, prezes Master Pharmu, jedynego producenta suplementów diety notowanego na warszawskim parkiecie. – Potencjalne nowe regulacje w tym zakresie mogłyby się przełożyć na konieczność rewizji tej wielkości, choć rynek wciąż oceniałbym jako bardzo perspektywiczny – twierdzi. Dodaje, że wpływ na dalszy rozwój rynku wciąż będą miały takie czynniki, jak zwiększenie świadomości zdrowotnej społeczeństwa, moda na zdrowy styl życia, a także ogólny wzrost zamożności Polaków.
Obecnie w Ministerstwie Zdrowia prowadzone są prace nad nowelizacją ustawy – Prawo farmaceutyczne oraz niektórych innych ustaw, które swoim zakresem mają objąć wiele istotnych, zdaniem resortu, zagadnień z punktu widzenia prawidłowego funkcjonowania systemu. Chodzi m.in. o wprowadzenie zakazu reklamy suplementów diety wykorzystujących wizerunek lub rekomendacje rzeczywistego czy też fikcyjnego lekarza, farmaceuty, pielęgniarki, położnej lub rzeczywistej albo fikcyjnej osoby posiadającej wykształcenie medyczne. Rozważane jest również wprowadzenie dodatkowych obostrzeń w kontekście prezentacji suplementów diety tak, by w reklamy nie nawiązywały do właściwości leczniczych produktów. Środowisko zgodnie przyznaje jednak, że reformy są zasadne. – Zmiany dotyczące sposobu reklam suplementów mogą w pewnym stopniu wpłynąć na spowolnienie rozwoju rynku tych produktów, ale zmiany te są potrzebne – przyznaje Jarosław Lichodziejewski, prezes Związku Producentów i Dystrybutorów Suplementy Polska. – Rynek ten wymaga ucywilizowania. Nie można wyeliminować reklam całkowicie, ponieważ dla wielu nadawców przychody z reklam suplementów stanowią 20 proc. całości przychodów. Dla branży, którą reprezentuję, ważne jest, by zwiększyć świadomość, gdyż większa część Polaków nie odróżnia leków od suplementów. Reklamy często sugerują funkcje lecznicze suplementów, co nie jest prawdą – mówi Lichodziejewski. Zwraca uwagę, że te produkty są rodzajem żywności, która nie leczy, ale uzupełnia niedobory, np. witamin, wynikające z kiepskiej diety czy nałogów.
Szara strefa
– Popieramy te działania, które mają na celu uporządkowanie rynku suplementów i są korzystne dla konsumentów – mówi z kolei Tomasz Furman, członek zarządu Aflofarmu, czołowego producenta leków bez recepty i suplementów w Polsce. Zwraca uwagę, że głównym zagrożeniem dla konsumentów nie są duzi, rzetelni producenci, ale szara strefa, która bardzo często bezprawnie, bez żadnych pozwoleń i ograniczeń sprzedaje swoje produkty, głównie w internecie.
Z raportu SW Research wynika, że internet jest drugim najpopularniejszym po aptekach kanałem, w którym Polacy kupują suplementy diety. Ponad 10 proc. tych produktów kupowanych jest przez sieć. Zdecydowana większość (65 proc.) kupowana jest w aptekach. Z badań tej samej firmy wynika, że 72 proc. Polaków przyznaje się do zażywania suplementów diety, z czego prawie połowa stosuje je regularnie, a jedynie 17 proc. przed rozpoczęciem suplementacji konsultuje się z lekarzem lub farmaceutą. 75 proc. badanych zdaje sobie sprawę, że zażywanie nadmiernych ilości suplementów może się okazać szkodliwe dla ich organizmu.