Po siedmiu miesiącach tego roku 23 nierentowne banki (sześć komercyjnych i 17 spółdzielczych) wykazały łączną stratę netto w wysokości 613 mln zł – wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego. To poziom podobny jak miesiąc wcześniej (na koniec czerwca miały 660 mln zł straty). Nierentowne banki mają łącznie 7,9 proc. udziału w aktywach sektora.

Strata tej grupy nie jest wielka, ale mocno kontrastuje z bardzo dużym odbiciem wyników pozostałych kredytodawców. Zanotowali oni po siedmiu miesiącach prawie 8,5 mld zł zysku. Łącznie zarobek całego sektora wyniósł w tym okresie 7,7 mld zł, co oznacza wzrost rok do roku o prawie 75 proc. – głównie dzięki niższym odpisom kredytowym i wzrostowi wyniku z opłat i prowizji.

Biorąc pod uwagę rezultaty banków po I półroczu, można dojść do wniosku, że za zdecydowaną większość strat odpowiadają banki komercyjne: Millennium i Getin Noble Bank. Ten pierwszy miał w I półroczu ponad 510 mln zł straty netto, drugi zaś niemal 85 mln zł. Banki spółdzielcze, ze względu na swoją niewielką skalę, nie przyczyniły się istotnie do zwiększenia straty nierentownej grupy. Gdyby wyłączyć Millennium i GNB, pozostali nierentowni kredytodawcy mieli na koniec czerwca łącznie 65 mln zł straty netto (w skali sektora to znikoma kwota). Sytuacja Millennium i GNB jest różna: ten pierwszy ma stratę ze względu na ponad 1 mld zł rezerw na franki w samym tylko I półroczu i gdy poradzi sobie z tym problemem, szybko wróci do zysków. GNB zaś jest już nierentowny od końca 2015 r. i będzie mu trudno wyjść na prostą.

Biorąc pod uwagę, że pozwów frankowych wciąż przybywa, sędziowie w 80–90 proc. orzekają na korzyść klientów, a wskaźniki pokrycia rezerwami wciąż są niewystarczające, banki frankowe będą musiały zwiększyć rezerwy w II półroczu (szczególnie w audytowanym sprawozdaniu za cały rok). Dlatego najpewniej strata nierentownej grupy jeszcze urośnie, choćby za sprawą samego Millennium.