– Dawno nie mieliśmy takiego przekrętu – przyznają  policjanci.  72-letnia kobieta od  roku miała lokatę w ursynowskim oddziale jednego z największych polskich banków.

Pieniądze w kwocie ponad 2 mln zł  były blokowane w okresach trzymiesięcznych. Po upływie tego czasu właścicielka odnawiała lokatę. Kiedy w grudniu przyszła do banku, okazało się, że  jej konto jest puste. Zgromadzone środki w kwocie  2 mln 339 tys. zł zostały sześć dni wcześniej przelane na konto  w innym banku i tego samego dnia wypłacone. Zostało 200 tys.

Kobieta powiadomiła mokotowską prokuraturę, która wszczęła postępowanie w sprawie tzw. kwalifikowanego oszustwa. – Dotyczy ono mienia ogromnej wartości – mówi Wojciech Sołdaczuk z mokotowskiej prokuratury.

Śledczy  ustalili, że przelewu dokonano przy pomocy sfałszowanego dowodu osobistego, a operację przeprowadziła kobieta znacznie młodsza od okradzionej. Policja ma zdjęcia oszustki, ale dotąd jej nie zatrzymano.  Nie wiadomo, co się stało ze skradzionymi pieniędzmi. Bank zapewnił, że „w przypadku wypłacenia oszczędności przez osobę nieuprawnioną, środki są klientowi zwracane". – Jesteśmy ubezpieczeni. Jeśli podczas wewnętrznych kontroli podejrzewamy, że mogło dojść do nadużycia, informujemy o tym organa ścigania  – zapewnia biuro prasowe banku.