Ogłaszając kandydaturę Tobiasza Bocheńskiego Jarosław Kaczyński w pewnym sensie wprowadził opinię publiczną w błąd. Choć prezes PiS powiedział, że Bocheński jest oficjalnym kandydatem na prezydenta Warszawy, to tak naprawdę tylko próba przetestowania tego polityka przed wyborami prezydenckimi.
To ma być rozpoznanie bojem, sprawdzenie, jak reaguje na stres, czy potrafi pracować z piarowcami, czy jest tak samo plastyczny, jak okazał się w 2015 roku Andrzej Duda prowadząc dobrą kampanię i wygrywając wybory prezydenckie z Bronisławem Komorowski. A dziś bowiem PiS nie ma oczywistego kandydata, który mógłby stanąć w szranki podczas wyborów 2025 roku.