Samorządy muszą w tym roku przygotować miejsca w przedszkolach dla wszystkich chętnych.
– Część ma z tym problemy. Próbuje je rozwiązać, otwierając więcej oddziałów przedszkolnych przy szkołach – mówi Wojciech Długoborski, prezes Unii Miasteczek Polskich.
Problem w tym, że dzieciom, które wcześniej chodziły już do przedszkola, trzeba zapewnić miejsce w zerówce w tej samej placówce. Nie można ich odgórnie przenieść do zerówki w budynku szkoły. A nie wszystkie budynki można przebudować i dostosować do większej liczby grup. Co więcej, w związku z podniesieniem wieku obowiązku szkolnego większość sześciolatków nie pójdzie w tym roku do pierwszej klasy.
Unia Miasteczek Polskich ma pomysł, jak rozwiązać problem samorządów, i to bez ponoszenia przez nie dodatkowych kosztów. Wystarczy uelastycznić przepisy lub złagodzić ich interpretację. Zgodnie z prawem do oddziałów przedszkolnych może być obecnie zapisanych maksymalnie 25 dzieci.
– Po kilku tygodniach od rozpoczęcia roku szkolnego liczba ta jednak spada. Wiele dzieci rezygnuje z uczęszczania, a frekwencja w grupie waha się od 70 proc. do góra 80 proc. Dlatego postulujemy, by limit 25 dotyczył dzieci obecnych, a nie zapisanych do przedszkola – mówi Wojciech Długoborski. I dodaje, że Ministerstwo Edukacji Narodowej obiecało przyjrzeć się sprawie.