Czy porty regionalne bardzo ucierpią z powodu ewentualnego uruchomienia centralnego lotniska?
Przeciwnie, CPK jest szansą dla naszego lotniska i całej polskiej awiacji. Kraków jest pierwszym portem regionalnym, który ma zatwierdzony plan generalny już po decyzji o budowie CPK. To strategia, która wyznacza kierunek naszego rozwoju na co najmniej dwie dekady. Zakłada miliard złotych na inwestycje w infrastrukturę lotniska, które będzie w tej perspektywie czasowej obsługiwało co najmniej 12 mln pasażerów rocznie, czyli dwa razy więcej niż obecnie. To realne założenia, Kraków jest jednym z bardziej atrakcyjnych centrów biznesowych, outsourcingowych w tej części Europy – przyciąga biznes. Kraków i Małopolska są jedną z najlepszych marek turystycznych na świecie, a turystyka i biznes nie funkcjonują bez lotniska.
Uważa pan, że megalotnisko nie zabierze wam pasażerów?
To przecież ma być hub. Inna jest rola hubu, inna portu regionalnego, który operuje głównie na połączeniach point-to-point. Hub wykorzystuje cały potencjał ruchu dolotowego i przesiadkowego. A będzie to nie tylko hub dla Polski, ale może stać się portem centralnym dla środkowowschodniej Europy. Porty regionalne będą się rozwijać równolegle z hubem. I wygrają na tym, w ich otoczeniu zachodzi już reakcja łańcuchowa, czyli rozwój infrastruktury i otoczenia wokół lotniska pod wpływem rozwoju samego lotniska. A to jest impulsem rozwojowym dla całego regionu. Już w tej chwili widzimy to po ilości miejsc pracy na krakowskim lotnisku – zatrudniamy w części cywilnej i wojskowej 5 tys. osób, a pośrednio w regionie generujemy 50 tys. miejsc pracy.
W jaki sposób chcecie osiągnąć ten dwukrotny wzrost liczby pasażerów?