W ostatnich miesiącach dużo się mówiło o kontroli samozatrudnionych. Myśli pan, że należałoby rzeczywiście głębiej sprawdzać, kto jest prawdziwym przedsiębiorcą?
Wolałbym, by to społeczeństwo powiedziało nam, co myśli na ten temat, czy i jak daleko powinniśmy ingerować w rynek i kiedy takie ingerencję byłyby akceptowalne.
A uważa pan, że składki na ubezpieczenia społeczne w przypadku samozatrudnionych powinny być zmienione? Oprócz wprowadzonych już zmian w zakresie tzw. małego ZUS?
Prowadzone są analizy w tym zakresie, ale jest jeszcze za wcześnie, by mówić o konkretach. Jeśli mogę coś powiedzieć od siebie, to trzeba pamiętać, że im mniej się zapłaci, tym mniej się potem wyciąga korzyści z systemu emerytalnego.
Czyli zamierzacie zwiększyć składki ZUS dla samozatrudnionych?
Nie wiem skąd taki wniosek, ja nic takiego nie powiedziałem. Mówię o moim osobistym zdaniu i doświadczeniach.
Jeśli jesteśmy przy PPK, jest pan zadowolony z poziomu zainteresowania Polaków tym programem? To tylko 40 proc.
Jestem zadowolony, choć pewnie mogłoby być lepiej. Może brakuje edukacji wśród pracodawców i pracowników, zwłaszcza tych młodych? Młodzi ludzie często nie wiedzą, nie potrafią sobie wyobrazić życia na emeryturze, zwłaszcza niskiej emeryturze. I dziś trudno im zainwestować w przyszłość, a umówmy się, emerytura to też inwestycja.
Czy w resorcie trwają analizy nad jakimiś nowymi podatkami, daninami, opłatami, itp.?
W Ministerstwie Finansów nie są prowadzone takie prace. Jedyny podatek, o którym myślimy, to podatek cyfrowy. Mamy społeczeństwo coraz bardziej cyfrowe, Polacy kupują coraz więcej usług cyfrowych i płacą za to usługodawcy, ale ten usługodawca często nie płaci podatków tu, w Polsce. Tylko przekazuje do innego kraju, czy do raju podatkowego. To wbrew logice biznesu. Jak się zarabia w jednym miejscu, to trzeba tam też inwestować, a podatki też są inwestycją.
Jaki jest pomysł w tym zakresie?
Francja uchwaliła już swój podatek, ale odroczyła pobór do końca roku, Wielka Brytania od 1 kwietnia będzie pobierać 2-proc. podatek cyfrowy. My na razie czekamy m.in. na rozstrzygnięcia OECD, czy Komisji Europejskiej. Najlepiej byłoby, gdyby to rozwiązanie wprowadzić z jedną, globalną stawką, tak by duże firmy cyfrowe nie mogły uciekać tam, gdzie są niższe stawki.
Resort finansów ostatnio wyemitował obligacje w euro, według ujemnej stopy procentowej. Będziemy zwiększać tego typu emisje?
Nie ma takiej konieczności. Jednym z podstawowych celów tej emisji było pokazanie siły polskiej gospodarki. By świat widział, jak oceniają nas rynki kapitałowe. Natomiast jeśli nie potrzebujemy zwiększać zadłużania w obcej walucie, to nie zwiększamy. A obecnie nie potrzebujemy.
Czy wystarczająco wykorzystujemy potencjał polskiego rynku kapitałowego, giełdy warszawskiej, jeśli chodzi o finansowanie inwestycji?
Polska gospodarka potrzebuje mocnego rynku kapitałowego i mam nadzieję, że przyjęta przez rząd Strategia Rozwoju Rynku Kapitałowego, mająca wzmocnić jego rozwój, umożliwi nam osiągnięcie tego celu.
Coś cicho nad tą strategią.
Nie sądzę, żeby był jakiś wielki rozgłos potrzebny. Tu trzeba działać, wspólnie.
Miał być pełnomocnik ds. rynku kapitałowego...
Wybór pełnomocnika jest na ostatniej prostej, choć jeszcze nie mogę ogłosić kto nim będzie. Ale pełnomocnik nie jest rycerzem, który przyjedzie na białym koniu i rozwiąże wszystkie problemy. Przecież wszyscy razem działamy na korzyść rynków kapitałowych. Choćby wspomniana emisja obligacji z ujemną rentowością. To też miało pośredni wpływ na rynki kapitałowe, pokazując potencjalnym inwestorom, że w Polsce dobrze się dzieje i że warto u nas inwestować.
Jest pan zwolennikiem rosnącego udziału rządu w sektorze bankowym? Repolonizacji sektora?
Tu chciałabym odróżnić dwie rzeczy. Jeśli chodzi o repolonizację, jestem absolutnie za. Wiem z osobistego doświadczenia, ponieważ pracowałem w banku z zagranicznym właścicielem, że punkt decyzyjności musi być w tym miejscu, gdzie jest prowadzona działalność. Choć też nie chciałbym, by 100 proc. banków było w polskich rękach, bo to ograniczałoby konkurencję. Więc polonizacja sektora – tak, ale czymś zupełnie innym jest wielkość udziału rządu w sektorze. To kwestia do dyskusji.
Czy porządki w Ministerstwie Finansów już się skończyły?
Jeśli chodzi o zmianę sposobu funkcjonowania MF, to oczywiście staramy się przeprowadzić pewne zmiany. Moim priorytetem jest, by wszyscy w administracji wiedzieli, że pracujemy dla społeczeństwa, a społeczeństwo wiedziało, że pracujemy dla niego.
To trochę brzmi jak truizm.
Chcemy się przekształcać zarówno w relacjach wewnętrznych, stąd np. badania satysfakcji pracowników w resorcie, ale też w relacjach na zewnątrz. Rozmawiamy z rynkiem, przedsiębiorcami, podatnikami. Uruchomiliśmy aplikację internetową Głos podatnika, poprzez którą każdy może zgłosić swoje uwagi co do działania systemu podatkowego jak i całego aparatu skarbowego. Ale też zaproponować nowe rozwiązania i ułatwienia. Chcemy zbadać jakość pracy naszych urzędów skarbowych, wdrażamy usługi cyfrowe i rozwiązania z zakresu e-urzędu. Chcemy też, by przedsiębiorcy, u których odbywa się kontrola mogli oceniać kontrolującego. Tak byśmy mieli zwrotną informację, kto jest profesjonalny, a kto może nadużywać swojej władzy. Jednym słowem chcemy być dla biznesu partnerami.
Na razie biznes, i to ten nowoczesny, wytyka, że brakuje wyjaśnień i interpretacji, by mogli skorzystać z ważnej dla nich ulgi w zakresie IP BOX.
Rzeczywiście, czasem legislacja jest niejasna i potrzeba różnych wyjaśnień i interpretacji. Nie bardzo można przyspieszyć ich wydawanie, ale mamy inne pomysły w tym zakresie. Chcemy wdrożyć takie instrumenty, które pozwolą na zmiany podatkowe w cyklu rocznym. Ukróci to sytuację, gdy ciągle, co miesiąc czy dwa, coś się dzieje i mało kto może się w tym zorientować. Po drugie, chcemy włączyć rynek w sam proces legislacji, aby powstające prawo uwzględniało różne perspektywy.
Jak oceni pan Brexit? Czy to duże ryzyko z punktu widzenia polskiej gospodarki?
Po pierwsze, zawsze jest przykro jeśli jeden z największych i najważniejszych członków klubu z niego odchodzi. Z drugiej strony, sam fakt, że w końcu Wielka Brytania wyszła z Unii Europejskiej, to pewna ulga dla polskich przedsiębiorców, ponieważ zniknęła niepewność, a że do końca roku obowiązuje okres przejściowy, Brexit nie powinien mieć wpływu na polską gospodarkę w 2020 r. Mam też nadzieję, że szybko dojdzie do porozumienia między Komisją Europejską i Wielką Brytanią co do nowych zasad współpracy, tak by przedsiębiorcy mieli czas na dostosowanie się do nowych realiów
A panu, tak osobiście, jest przykro z powodu Brexitu?
Nie odczuwam większych emocji, biznes to biznes. Przecież Wielka Brytania nie zniknęła z mapy świata.
Powinniśmy pana zdaniem przyjąć euro?
Docelowo chyba nie mamy wyboru, bo jest to zapisane w traktatach. Pytanie więc brzmi „kiedy". Spotykam się często z biznesem, prowadzimy bardzo ciekawe dyskusje. I okazuje się, że biznes też nie ma w tej sprawie jednego głosu, połowa jest za euro, połowa przeciwko.
CV
Tadeusz Kościński fotel ministra finansów objął 15 listopada 2019 r. Od listopada 2015 r. w rządzie PiS pełnił funkcję wiceministra w trzech resortach. Ma ponad 30-letnie doświadczenie w sektorze bankowym, pracował m.in. w Banku Zachodnim WBK (gdy prezesem był Mateusz Morawiecki).