Wiceprezes Millennium: Klienci Euro Banku to atrakcyjny sektor

Klienci Euro Banku mają trochę inni profil niż klienci Banku Millennium, ale jest to bardzo atrakcyjny sektor ze względu na możliwości rozwoju consumer finance - mówi Fernando Bicho, wiceprezes Banku Millennium, w rozmowie z Maciejem Rudke.

Aktualizacja: 05.11.2018 18:36 Publikacja: 05.11.2018 15:10

Fernando Bicho, wiceprezes Millennium

Fernando Bicho, wiceprezes Millennium

Foto: www.bankmillennium.pl

Bank Millennium zapłaci za Euro Bank 1,83 mld zł, co stanowi 1,2x wartości księgowej, czyli więcej niż Santander Bank Polska zapłacił za część podstawową Deutsche Banku Polska (0,65) i BGŻ BNP Paribas za Raiffeisen Polbank (0,95), choć wcześniej były też transakcje dotyczące banków bez hipotek frankowych, takie jak Pekao 1,42x, Alior 1,96x czy Santander Consumer Bank 1,99x wartości księgowej. Czy płacicie dobrą cenę?

Kupujemy bank, który w ostatnich pięciu latach generował zysk netto i choć jego wskaźnik rentowności ROE jest nieco poniżej średniej dla polskie bankowego (6-7 proc. vs 8-9 proc.), ale regularnie zarabiał. Poza tym kupujemy bank wykorzystując kapitał nadwyżkowy, którego nie mogliśmy spożytkować na wypłatę dywidendy, ani nie był potrzebny aż w takim stopniu do finansowania rozwoju organicznego. Naszym zdaniem płacimy odpowiednią cenę za ugruntowanie naszej pozycji na rynku, zwiększenie skali działania oraz możliwość szybszej realizacji strategii wzrostu 2020, a w szczególności zwiększenie sprzedaży kredytów gotówkowych skierowanych do nowych klientów. Po fuzji będzie to dużo większy i bardziej konkurencyjny bank. Zwiększy się nasza obecność w regionach, będziemy w 200 miastach, w których mieszka 4,5 mln osób, gdzie do tej pory w ogóle nie prowadziliśmy aktywności. Przejęcie Euro Banku oznacza nowe możliwości w zakresie consumer finance oraz wprowadza model franczyzowy dystrybucji do naszego banku.

Zapłacicie za Euro Bank z własnych środków, bez emisji akcji. Co zatem z dywidendą? Były oczekiwania, że w przyszłym roku wypłacicie ją po raz pierwszy od 2014 r.

Wiadomo już, że z powodu transakcji nie wypłacimy dywidendy, czyli 20% zysku netto w przyszłym roku. Trudno też jednoznacznie powiedzieć, kiedy będziemy w stanie wrócić do wypłaty, co również zależy od wytycznych regulatora. Podtrzymujemy jednak, że w średnim terminie chcemy wypłacać dywidendę (strategia zakłada 35-50 proc. rocznego zysku – red.). Nasz udział hipotek walutowych będzie malał, także dzięki transakcji, więc w przyszłym roku prawie na pewno osiągniemy poziom w okolicach 20 proc. na wskaźniku K1, co przybliży nas do wypłaty dywidendy w kolejnym roku.

Przejmując Euro Bank zyskacie 1,4 mln klientów, którzy nie są jednocześnie klientami Millennium. Na ile pasują do waszego biznesu?

Klienci Euro Banku mają trochę inni profil niż klienci Banku Millennium, ale jest to bardzo atrakcyjny sektor ze względu na możliwości rozwoju consumer finance. Klienci Euro Banku skupionego właśnie na tej części rynku mają więcej kredytów niż depozytów, a przejęcie tego banku pozwoli nam otworzyć się na finansowanie tego typu skierowane do osób nie będących do tej pory naszymi klientami, co planowaliśmy od jakiegoś czasu. Ponadto otwiera to możliwość aktywnego proponowania bardzo licznej grupie nowych klientów innych elementów naszej oferty.

Deklarujecie podtrzymanie strategii na lata 2018-2020 zakładającej m.in. 1 mld zł zysku netto w 2020 r. i utrzymanie kosztów ryzyka. Czy przejęcie Euro Banku nie wpłynie negatywnie na ten drugi parametr?

Consumer finance jest z natury nieco bardziej ryzykowny, poza tym jego wartość i udział w portfelu banku ogółem wzrosną, więc koszty ryzyka także mogą się nieco zwiększyć. Jednak to bardzo atrakcyjny segment rynku, charakteryzujący się wyższymi marżami, więc efekt netto pod względem wyników powinien być zdecydowanie korzystny.

Kupując Euro Bank wzięliście też hipoteki walutowe, co jest odmiennym podejściem niż w ostatnich trzech tego typu transakcjach w Polsce (BPH, Deutsche Bank Polska i Raiffeisen Polbank). Skąd taka decyzja?

Chodzi o portfel mieszkaniowych kredytów frankowych wart jest mniej niż 300 mln CHF, co stanowi ok. 9 proc. całości portfela Euro Banku, czyli znacznie mniej niż w innych poprzednich transakcjach. Zgodziliśmy się, że będzie to część transakcji, ale pod dwoma warunkami. Po pierwsze zawiera 20-letnie zwolnienie z odpowiedzialności obejmujące straty wynikające z postępowań, sporów lub zmian w prawie dotyczących tych hipotek. Druga rzecz to gwarancja ryzyka kredytowego, która w 80 proc. obejmuje ten portfel. Nie w 100 proc., bo mobilizuje nas to, i stanowi też swoiste zabezpieczenie dla Societe Generale, abyśmy odpowiednio zarządzali tym portfelem i minimalizowali ryzyko. W efekcie potencjalne straty, jeśli się wydarzą, będą bardzo niskie, a dodatkowo taki mechanizm gwarancji obniży wagę ryzyka przejętego portfela w CHF.

W innych bankach często ten portfel nie jest rentowny już na poziomie odsetkowym ze względu na wysokie koszty finansowania w stosunku do łącznego oprocentowania (LIBOR spadł do ujemnych poziomów). Czy u was będzie rentowny?

Uważamy że netto będzie rentowny, dlatego też zdecydowaliśmy się na taką transakcję. Zwracam uwagę na wspomniane wcześniej i wynikające z zabezpieczenia niskie ryzyko związane z tym portfelem. Zgodnie z umową zrefinansujemy Societe Genereale finansowanie tego portfela w wysokości 4,4 mld zł. Nie będzie to dla nas wyzwanie, bo mamy sporą nadpłynność i nie musimy wychodzić na rynek pozyskując więcej depozytów. Zgodnie z naszymi prognozami po transakcji będziemy mieć nadal bardzo wysoką płynność, współczynnik kredytów do depozytów powinien wynieść 93 proc. Będziemy jak zawsze rywalizować o depozyty z innymi bankami, ale transakcja nie będzie czynnikiem tę konkurencję zaostrzającym.

Wasza strategia po raz pierwszy zakładała możliwość przejęć. Transakcja z Euro Bankiem wyczerpuje wasz apetyt w tym zakresie?

Na razie będziemy koncentrować się na domknięciu transakcji, sprawnej fuzji prawnej i operacyjnej oraz osiągnięciu synergii. Drugim ważnym celem jest kontynuacja wzrostu organicznego w dotychczasowym tempie, nie możemy tego aspektu zaniedbać, oraz utrzymanie wysokiego poziomu innowacyjności. Za wcześnie jest, aby powiedzieć, czy wrócimy na rynek w poszukiwaniu nowych transakcji. Nie możemy wykluczyć takiej opcji.

Millennium wprawdzie był zaangażowany we wcześniejsze procesy, ale ostatecznie nie przeprowadził aż do teraz akwizycji. Mieliście poczucie, że Euro Bank to może być jedna z ostatnich szans na duży, możliwy do przełknięcia zakup?

Rzeczywiście po dwóch poprzednich transakcjach uważamy, że był to jeden z ostatnich banków wystawionych na sprzedaż. Przez kilka lat ich liczba w Polsce zmalała, nie można wykluczyć że będą kolejne transakcje w przyszłości.

Wraz z Euro Bankiem przejmujecie też prawo do nazwy i marki. Czy znikną one z rynku?

Planujemy po fuzji prawnej połączyć operacyjnie oba banki, więc w konsekwencji marka ta zostanie zastąpiona brandem Millennium, co jest naturalne w takich sytuacjach.

 

Bank Millennium zapłaci za Euro Bank 1,83 mld zł, co stanowi 1,2x wartości księgowej, czyli więcej niż Santander Bank Polska zapłacił za część podstawową Deutsche Banku Polska (0,65) i BGŻ BNP Paribas za Raiffeisen Polbank (0,95), choć wcześniej były też transakcje dotyczące banków bez hipotek frankowych, takie jak Pekao 1,42x, Alior 1,96x czy Santander Consumer Bank 1,99x wartości księgowej. Czy płacicie dobrą cenę?

Kupujemy bank, który w ostatnich pięciu latach generował zysk netto i choć jego wskaźnik rentowności ROE jest nieco poniżej średniej dla polskie bankowego (6-7 proc. vs 8-9 proc.), ale regularnie zarabiał. Poza tym kupujemy bank wykorzystując kapitał nadwyżkowy, którego nie mogliśmy spożytkować na wypłatę dywidendy, ani nie był potrzebny aż w takim stopniu do finansowania rozwoju organicznego. Naszym zdaniem płacimy odpowiednią cenę za ugruntowanie naszej pozycji na rynku, zwiększenie skali działania oraz możliwość szybszej realizacji strategii wzrostu 2020, a w szczególności zwiększenie sprzedaży kredytów gotówkowych skierowanych do nowych klientów. Po fuzji będzie to dużo większy i bardziej konkurencyjny bank. Zwiększy się nasza obecność w regionach, będziemy w 200 miastach, w których mieszka 4,5 mln osób, gdzie do tej pory w ogóle nie prowadziliśmy aktywności. Przejęcie Euro Banku oznacza nowe możliwości w zakresie consumer finance oraz wprowadza model franczyzowy dystrybucji do naszego banku.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację