Trzaskowski, który według sondaży wciąż jest faworytem wyborów prezydenckich w Warszawie, ale różnica między nim a Patrykiem Jaki się zmniejsza (z ostatniego sondażu Kantar Millward Brown dla "Faktów" TVN i TVN24 wynikało, że Trzaskowski uzyskałby 37 proc. głosów w I turze, a Jaki - 34 proc.), zaznaczył jednak, że już parę miesięcy temu mówił, iż "sondaże będą bliskie", a "wszystko rozstrzygnie się w ostatniej chwili".

Mimo to, jak dodał, wierzy w zwycięstwo, bo "nie wierzy, że  warszawiacy po raz trzeci dadzą się nabrać na Jarosława Kaczyńskiego".

- Chcieli wybrać Beatę Szydło, wybierali Jarosława Kaczyńskiego, chcieli wybrać Andrzeja Dudę wybrali Jarosława Kaczyńskiego - mówił, nawiązując do wyborów z 2015 roku, kiedy w czasie kampanii wyborczej prezes PiS był mniej widoczny, a twarzami PiS-u w tamtym okresie stali się obecny prezydent i była premier.

Trzaskowski odrzucił też porównanie jego kampanii do kampanii Bronisława Komorowskiego, który - mimo że był faworytem wyborów prezydenckich - ostatecznie przegrał walkę z kandydatem PiS, Andrzejem Dudą. - Wiemy, że walka będzie bardzo wyrównana - podkreślał.

Z najnowszego sondażu Kantar Millward Brown dla "Faktów" TVN i TVN24 wynika, że więcej ankietowanych dobrze ocenia kampanię Patryka Jakiego (41 proc.) niż Rafała Trzaskowskiego (36 proc.).