Zdaniem Mastalerka to właśnie Kosiniak-Kamysz jest największym przegranym tego, że do wyborów 10 maja nie doszło.
Według byłego rzecznika PiS lider PSL mógł podjąć grę z PiS i doprowadzić do tego, by "w maju wybory odbyły się przy urnach".
Jak mówił Mastalerek w takich wyborach, wobec niskiego sondażowego wyniku óczesnej kandydatki PO na prezydenta, Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, Kosiniak-Kamysz mógłby uzyskać drugi wynik i na trzy i pół roku zostać liderem opozycji w parlamencie.
- Do Kosiniaka-Kamysza mogłyby ustawiać się kolejki posłów PO, być może mógłby się porozumieć z panem Hołownią. Stracił największą szansę swojego życia, to już nie wróci - ocenił Mastalerek.