- Gdyby doszło do zakwestionowania wyniku wyborów przez SN, Polska na wiele lat pogrążyłaby się w chaosie. Na arenie międzynarodowej spadlibyśmy do statusu takich krajów, jak Białoruś - powiedział w rozmowie z RMF FM Jarosław Gowin.

- Powiem otwarcie - nikt nie jest winien temu, że wybory 10 czy 23 maja się nie odbyły. Rozstrzygnęła pandemia - ocenił lider Porozumienia.

- Nie powiedziałbym, że opozycja jest winna temu. Wiem, że takie interpretacje są popularne w części obozu Zjednoczonej Prawicy. Senat miał prawo do tego, żeby procedować ustawę o głosowaniu korespondencyjnym przez 30 dni, nie złamał przepisów. Tym bardziej nie złamali przepisów samorządowcy, którzy bez wejścia w życie ustawy nie mieli podstawy prawnych do tego, żeby wydawać spisy wyborców - dodał.

Gowin poinformował, że prawdopodobnie w najbliższym tygodniu zostanie ogłoszony termin wyborów prezydenckich. - Te obawy polityków KO, że (...) będziemy chcieli ograniczyć czas na zbieranie podpisów przez Rafała Trzaskowskiego, są wyssane z palca. Reguły tego wyścig prezydenckiego powinny być uczciwe i obóz Zjednoczonej Prawicy stanie na straży uczciwości tych zasad - powiedział.