Po miażdżącej krytyce, jaka spotkała radnych i prezydenta Warszawy za obniżkę bonifikat (przed wyborami radni Platformy Obywatelskiej poparli bonifikatę w wysokości 98 proc., po wyborach zmienili ją na 60 proc.), pilnie zebrała się Rady Warszawy. Działacze Koalicji Obywatelskiej wiedzieli już, że ich decyzji przyjrzy się dokładnie wojewoda, który może uchylić uchwałę lub opóźnić jej publikację, zostali też mocno skrytykowani przez mieszkańców i stołeczne media.
W czwartek wysokość bonifikat została ustalona po raz trzeci. - Usłyszeliśmy głos warszawiaków z tego wynika nasza decyzja i umiemy się wycofać, ja osobiście umiem się wycofać i biorę tę odpowiedzialność absolutnie na swoje barki - mówił Rafał Trzaskowski. Na sesji rady głosowania nie poprzedziła dyskusja. Radni PiS zablokowali więc mównicę, domagając się dłuższej rozmowy na ten temat.
Trzaskowski w rozmowie z Polsat News stwierdził, że "nie boi się trudnych pytań" i "będzie zawsze wnioskował o to, żeby była możliwość regulaminowej dyskusji". - Radni Prawa i Sprawiedliwości powinni zobaczyć, jak wyglądają obrady Sejmu, tam są łamane wszystkie możliwe reguły i za samo wstanie z ław Sławomir Nitras dostaje kary - wyjaśniał.
Prezydent Warszawy przyznał, że decyzję o wycofaniu obniżki do 60 procent konsultował z liderem PO Grzegorzem Schetyną. - Natomiast jestem politykiem w pełni suwerennym i Grzegorz Schetyna niczego mi nie kazał, tylko się po prostu konsultowaliśmy w tej sprawie; to ja przyszedłem z propozycją rozwiązania tego problemu, bo ja biorę pełną odpowiedzialność za te decyzje - zaznaczył.
- Ja zastanawiając się, jakie są konsekwencje decyzji ws. obniżenia bonifikaty zadzwoniłem do Grzegorza Schetyny i powiedziałem: naradźmy się co zrobić, ja jestem gotów wycofać się z tej decyzji, bo warszawiacy uznali to za pewną obietnicę wyborczą - mówił.