Uchodźcy z Idlib chcą do Grecji

Kryzys imigracyjny wywołany wojną w Syrii jest daleki od opanowania.

Aktualizacja: 05.02.2020 21:42 Publikacja: 05.02.2020 18:48

Liczba uchodźców z syryjskiej prowincji Idlib przekroczyła już pół miliona. Zdjęcie wykonane 5  lute

Liczba uchodźców z syryjskiej prowincji Idlib przekroczyła już pół miliona. Zdjęcie wykonane 5  lutego na drodze kilkanaście kilometrów od granicy tureckiej

Foto: AFP

Syria stara się zyskać na czasie, zmuszając niewinnych zrozpaczonych ludzi w prowincji Idlib do ucieczki w kierunku naszych granic. Nie pozwolimy Syrii na zdobycie tego obszaru – takie słowa skierował prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan nie tylko pod adresem Damaszku, lecz także Moskwy.

Wspierane przez rosyjskie lotnictwo oraz oddziały lądowe siły Baszara Asada nacierają od wielu tygodni na prowincję Idlib, jedyny w zasadzie obszar, który znajduje się jeszcze pod kontrolą przeciwników reżimu w Damaszku. Dzieje się to w bezpośrednim sąsiedztwie tureckiej granicy. Turcja utrzymuje tam kilkanaście punktów obserwacyjnych. Jeden z nich znalazł się pod ostrzałem sił syryjskich.

Pół miliona jedzie na północ

Zginęło siedmiu tureckich żołnierzy, co wywołało odwetową akcję tureckiej armii i „neutralizację" 76 żołnierzy syryjskich. Tak przynajmniej twierdzi turecka armia. Starcia tego rodzaju zwiększają nastroje zagrożenia wśród trzech milionów mieszkańców prowincji.

Pół miliona z nich ruszyło już na północ. Nie mają szans na przekroczenie tureckiej granicy, którą wytycza wysoki mur graniczny ze stalowej siatki. Wielu z nich koczuje w bezpośrednim sąsiedztwie granicy, co wywołuje nerwowość tureckich władz. W całym kraju jest już co najmniej 3,6 mln uchodźców z Syrii.

Na więcej Turcja nie chce ani nie może sobie pozwolić. Na dodatek prezydent Erdogan szantażuje od dłuższego czasu Europę otwarciem granic kraju, co oznaczałoby inwazję uchodźców na greckie wyspy takie jak Lesbos, leżące zaledwie kilkanaście kilometrów od tureckich wybrzeży. Ankara domaga się od Brukseli obiecanych funduszy na utrzymanie uchodźców z Syrii.

Inwazja na wyspy

Mimo złej o tej porze roku pogody na greckie wyspy docierają na gumowych łodziach w ostatnich tygodniach tłumy uchodźców. Władze w Atenach spodziewają się do końca tego roku 100 tys. nielegalnych przybyszów. Już dzisiaj na trzech najbliższych Turcji wyspach znajduje się ponad 40 tys. uchodźców. Są zakwaterowani w katastrofalnych warunkach w obozach obliczonych na kilkakrotnie mniej osób. Brakuje toalet, bieżącej wody a nierzadko elektryczności.

Obóz na Lesbos został obliczony na 3,5 tys. osób, a mieszka w nim dzisiaj ok. 20 tys. przybyszów. Greccy mieszkańcy wysp skarżą się na plagę drobnych kradzieży i brak poczucia bezpieczeństwa.

– Mamy do czynienia z prawdziwym kryzysem imigracyjnym. Jest wynikiem nie tylko wzmożonego napływu imigrantów, ale i opieszałym działaniem władz przy rozpatrywaniu wniosków azylowych – mówi „Rzeczpospolitej" Tania Bozaninu z opiniotwórczego tygodnika „To Wima".

Obecny konserwatywny rząd Grecji Kiriakosa Micotakisa zamierza przyspieszyć procedurę rozpatrywania wniosków do maksimum 30 dni. Na odwołanie pozostaje jeszcze sześć dni i w razie odmowy przyznania azylu nastąpić ma deportacja do Turcji. Jest to zgodne z porozumieniem Turcja–UE z 2016 roku. W takim przypadku za jednego odesłanego z Grecji imigranta na obszar UE z Turcji trafić może, teoretycznie, dwoje przebywających tam imigrantów pragnących udać się do Europy.

Nie wiadomo jednak, jak zareagują tureckie władze, gdy z Grecji zacznie napływać rzesza deportowanych imigrantów.

Bariera na morzu

Czas nagli, gdyż każdego dnia na greckich wyspach ląduje 100–200 imigrantów. Połowa z nich to Afgańczycy. Pozostali to głównie przybysze z Afryki oraz Syryjczycy. Starając się zapobiec ich napływowi, powstaje pływająca bariera na Morzu Egejskim o długości prawie trzech kilometrów. Powinna być nie do przebycia dla łodzi wypełnionych imigrantami. Ma wystawać pół metra nad powierzchnię wody i ma być wyposażona w migające światła. Jeżeli się sprawdzi, konstrukcji takich ma być na Morzu Egejskim znacznie więcej.

Na tych, którzy się jednak przedrą, czekać mają na wyspach zamknięte ośrodki. Planuje się wybudowanie kilku takich podobnych do więzień miejsc odosobnienia imigrantów.

W sumie w Grecji przybywa obecnie 40 tys. imigrantów, którzy otrzymali azyl. 87 tys. czeka na rozpatrzenie wniosków. Do tego doliczyć trzeba tysiące tych, którym azylu nie przyznano, ale Grecji nie opuścili.

– W 2019 roku przybyło do Grecji 77 tys. imigrantów. Stanowi to 0,7 proc. ludności kraju. To tak, jakby – proporcjonalnie rzecz biorąc – do Europy dostało się prawie 36 mln osób – pisał do Komisji UE grecki minister ds. imigracji George Kumutsakos, domagając się solidarnego rozwiązania tego problemu przez państwa członkowskie. Bruksela nie kwapi się z odpowiedzią.

Syria stara się zyskać na czasie, zmuszając niewinnych zrozpaczonych ludzi w prowincji Idlib do ucieczki w kierunku naszych granic. Nie pozwolimy Syrii na zdobycie tego obszaru – takie słowa skierował prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan nie tylko pod adresem Damaszku, lecz także Moskwy.

Wspierane przez rosyjskie lotnictwo oraz oddziały lądowe siły Baszara Asada nacierają od wielu tygodni na prowincję Idlib, jedyny w zasadzie obszar, który znajduje się jeszcze pod kontrolą przeciwników reżimu w Damaszku. Dzieje się to w bezpośrednim sąsiedztwie tureckiej granicy. Turcja utrzymuje tam kilkanaście punktów obserwacyjnych. Jeden z nich znalazł się pod ostrzałem sił syryjskich.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790