To efekt ubiegłorocznego kryzysu migracyjnego w Europie. W związku z falą uchodźców, która przybyła w tym czasie m.in. do Szwecji (kraj ten przyjął w 2015 roku największą liczbę uchodźców w przeliczeniu na mieszkańca), szwedzkie gminy zaczęły podpisywać długoterminowe kontrakty z prywatnymi firmami, które miały zapewnić miejsca noclegowe dla uchodźców.
Tymczasem w 2016 roku liczba uchodźców, którzy występują o azyl w Szwecji znacznie spadła. Np. liczba docierających do Szwecji nieletnich uchodźców, którym nie towarzyszył żaden dorosły opiekun, od października 2015 roku zmniejszyła się aż o 98 proc. - wynika z danych, do jakich dotarły szwedzkie media.
W efekcie większość miejsc w prywatnych kwaterach, które były przewidziane do uchodźców, obecnie nie jest wykorzystanych.
Mimo to umowy z właścicielami obowiązują a Szwedzka Agencja ds. Migracji musi na ich mocy płacić właścicielom m.in. hoteli i pensjonatów niemal 300 tys. dolarów dziennie.
Według szwedzkich mediów wydatki Agencji mogą jeszcze wzrosnąć, ponieważ coraz więcej miejsc przewidzianych dla uchodźców jest niewykorzystanych, a w takim wypadku gminy, które zawierały umowy, zwracają się o rekompensatę do rządowej agencji.