Obowiązek zadbania o bezpieczeństwo ciąży na wykonującym prace, a jego niedochowanie rodzi odpowiedzialność odszkodowawczą w razie wypadku przy pracach. To sedno wtorkowego wyroku Sądu Najwyższego.
Żona Daniela P. 31 maja 2010 r. wezwała Mirosława A., gazownika, by naprawił piec gazowy w ich domku na obrzeżach Łodzi. Piec był od dawna nieserwisowany i gazownik zdiagnozował, że wymaga odpowietrzenia. Odkręcił więc jeden z zaworów i wypuszczał gaz przez dwie minuty – jak on twierdził, bądź 20 minut – jak twierdziła żona Daniela P. Pracom, mimo prośby gazownika o opuszczenie pomieszczenia, przyglądał się Daniel P. Gdy po odpowietrzeniu gazownik zapalił płomyk, nastąpił wybuch. Poparzony został on sam, ale też właściciel domu, który na 40 proc. powierzchni ciała miał poparzenia II i III stopnia oraz poparzone płuca. Mimo kilkumiesięcznego pobytu w szpitalach ma trwałe ograniczenia ruchowe, nie jest w stanie podjąć pracy.