„Oświadczamy, że informacje dotyczące LOTu z Cancun wykonywanego 23 marca przez Boeinga 787 Dreamliner podane przez „Fakt" są nieprawdziwe "- pisze biuro prasowe przewoźnika w odpowiedzi na ten tekst. Teraz LOT zapowiada, że będzie dochodził wobec tej gazety zadośćuczynienia z tytułu podawania nieprawdy i naruszenia dóbr osobistych. Jak się dowiedziała „Rzeczpospolita”, LOT przygotowuje pozew w tej sprawie.
Czytaj także: Odszkodowania za tragiczny lot
Życie ważniejsze od pieniędzy
„Fakt" opisuje jak po starcie z meksykańskiego kurortu jeden z silników Dreamlinera kilkakrotnie wpadał w wibracje, a załoga kilkakrotnie kontaktowała się z Centrum operacyjnym w Warszawie i pytała: co robić?
„23 marca 2018 roku dreamliner PLL LOT startuje z meksykańskiego Cancun. Po starcie prawy silnik zaczyna wibrować. Decyzja może być jedna — lądowanie na najbliższym lotnisku. To port w Miami. Załoga już tam leci, gdy zapada nowa, szokująca decyzja. Nie lądować w Miami, tylko lecieć dalej — do Nowego Jorku! To dodatkowe godziny lotu, a tymczasem pojawia się awaria w drugim silniku! ” - napisał „Fakt”. Zdaniem gazety taka decyzja została podjęta, ponieważ LOT chciał oszczędzić na odszkodowaniach, posiłkach i hotelach dla pasażerów, którzy na dodatek nie mieli amerykańskich wiz.
Po południu we wtorek, na konferencji prasowej Adrian Kubicki dyr. komunikacji korporacyjnej w LOT wyjaśnił, że decyzja lądowania w Miami nie była rozważana, a kapitan samolotu wybrał lotnisko w Nowym Jorku, bo w sytuacjach awaryjnych piloci zawsze wybierają do lądowania port, który znają lepiej. Decyduje również pogoda i kilkanaście innych powodów. Samolot też nie był zawracany do Miami i jak podkreślił Adrian Kubicki, w żadnym momencie pasażerom nie groziło niebezpieczeństwo. — Czy ktoś sobie może wyobrazić kapitana, który ma na pokładzie 250 pasażerów, że myśli o posiłkach, wizach i pieniądzach dla pasażerów? - pytał Kubicki. — Nieprawdą jest, że w tej sytuacji można było zrobić cokolwiek innego i że jakakolwiek inna decyzja w trakcie tego lotu byłaby bardziej racjonalna od tej, którą podjęła załoga — podkreślił Kubicki. Plan lotu, który przedstawił rzecznik LOTu rzeczywiście pokazał, że samolot nawet nie leciał nad Florydą. Nie jest jednak wykluczone - dodał Kubicki, że taka opcja mogła być omawiana przez kapitana z centrum Operacyjnym Lotu. Kapitan jednak zdecydował inaczej.