To wojna przewoźników

Ulegając naciskom państw zachodnich, Komisja Europejska chce drastycznie utrudnić swobodę świadczenia usług transportu międzynarodowego. Polscy przewoźnicy są oburzeni.

Aktualizacja: 01.06.2017 06:03 Publikacja: 31.05.2017 20:01

To wojna przewoźników

Foto: 123RF

W środę Komisja Europejska zaproponowała uznanie kierowców w przewozach zagranicznych za pracowników delegowanych już po trzech dniach pobytu w danym kraju miesięcznie. Polscy przewoźnicy twierdzą, że wielu małym i średnim firmom zagrozi bankructwo.

Delegowanie pracowników już po trzech dniach oznacza narzucenie płacy minimalnej kraju przyjmującego. A dodatkowo wielu innych warunków zatrudnienia w danym kraju, jak dodatki socjalne, urlopy, w tym warunków zawartych w układach zbiorowych.

Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych (ZMPD) uważa, że te wymagania graniczą z absurdem. Polscy przewoźnicy twierdzą, że delegowaniem można objąć co najwyżej tych kierowców, którzy w danym kraju spędzają co najmniej 15 dni w miesiącu.

KE zaproponowała, aby skrócić okres kabotażu (przewozów wewnątrz danego kraju) z siedmiu do pięciu dni, w zamian likwidując limit wykonanych operacji. Przedsiębiorcy wskazują, że skoro przewoźnicy ze wszystkich krajów mają z racji delegowania takie same wydatki na kierowców, limitowanie kabotażu nie ma uzasadnienia ekonomicznego.

Komisja Europejska podkreśla, że cały proces przygotowania propozycji był przejrzysty i trwał wyjątkowo długo, bo dwa lata. Bruksela przygotowała wcześniej wariantowe propozycje objęcia delegowaniem kierowców po trzech, pięciu, siedmiu i dziewięciu dniach. Szef KE Jean-Claude Juncker wybrał jednak termin najkrótszy.

Dlatego polscy przewoźnicy uważają, że komisja strzeże interesu gospodarczego Niemiec i Francji, a jej propozycja jest zmianą reguł w trakcie gry. – Komisja nie spełniła swojej roli, bo poddała się populistycznym naciskom polityków francuskich i niemieckich. To walka o wyeliminowanie nas z rynku – uważa Jan Buczek, prezes ZMPD.

KE obiecuje wyklarować dwuznaczne zapisy, co ułatwi kontrole inspekcji drogowej. Odsetek pojazdów kontrolowanych na drodze ma od stycznia 2022 r. wzrosnąć z 2 proc. do 3 proc.

Bruksela twierdzi, że stara się tylko ujednolicić warunki wykonywania przewozów w skali UE i dąży do skasowania regulacji wprowadzanych przez m.in. Austrię, Belgię, Francję i Niemcy. Są one zaprzeczeniem zasad wspólnego rynku. KE szacuje, że obecne przepisy wymagające np. powołania w danym kraju przedstawiciela przewoźnika delegującego kierowców kosztują firmy 1,4 mld euro rocznie. Regulacje proponowane przez KE mają obniżyć te koszty o 58 proc. Po uzgodnieniach w Radzie Europy i Parlamencie Europejskim mają być najpóźniej wiosną 2019 r. poddane pod głosowanie w PE. Przewoźnicy uważają, że kierunek zmian jest zły. Zapowiadają na 8 czerwca zwołanie spotkania przedstawicieli organizacji przewoźników z państw Europy Środkowej i Wschodniej i wspólne akcje.

W środę Komisja Europejska zaproponowała uznanie kierowców w przewozach zagranicznych za pracowników delegowanych już po trzech dniach pobytu w danym kraju miesięcznie. Polscy przewoźnicy twierdzą, że wielu małym i średnim firmom zagrozi bankructwo.

Delegowanie pracowników już po trzech dniach oznacza narzucenie płacy minimalnej kraju przyjmującego. A dodatkowo wielu innych warunków zatrudnienia w danym kraju, jak dodatki socjalne, urlopy, w tym warunków zawartych w układach zbiorowych.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
100 zł za 8 dni jazdy pociągami. Koleje Śląskie kuszą na majówkę. A inni?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Transport
Singapurskie Changi nie jest już najlepszym lotniskiem na świecie
Transport
Polowanie na rosyjskie samoloty. Pomagają systemy śledzenia lotów
Transport
Andrzej Ilków, prezes PPL: Nie zapominamy o Lotnisku Chopina. Straciliśmy kilka lat
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Transport
Maciej Lasek: Nie wygaszamy projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego