Polska jest jedynym krajem w Unii Europejskiej wśród tych o zbliżonych warunkach klimatycznych, w którym nie ma obowiązku wymiany opon na zimowe. – Tymczasem różnica w efektach hamowania jest niebagatelna, bo przy prędkości 50 km/h na ośnieżonej drodze wynosi aż 30 metrów. To bardzo dużo – przekonywał Zboralski. Wskazał niemieckie badania, które wykazały, że nawet na suchej nawierzchni przy temperaturze ujemnej w przypadku opon letnich ryzyko wypadku rośnie aż o połowę.

Polscy politycy nie są jednak zainteresowani wprowadzeniem obowiązku korzystania z opon zimowych, by się nie narazić wyborcom. Ponad jedna trzecia Polaków nie zmienia opon i ci na pewno nie byliby zadowoleni. Podobnie jest z mandatami drogowymi, które w Polsce są niskie w porównaniu z innymi krajami.

– Tymczasem w Unii pod względem liczby śmiertelnych wypadków zajmujemy czwarte miejsce od końca – mówił Zboralski. Jego zdaniem za granicą, gdy kierowca trafi na gorsze warunki i spowoduje wypadek, może trafić przed sąd i nie uzyskać odszkodowania. W Czechach policja może nawet zakazać dalszej jazdy. – W Polsce w sądach biegli każdorazowo oceniają, czy to opony letnie przyczyniły się do wypadku czy nie. Lepiej, by to regulowały przepisy, a nie zawodni biegli – ocenił Zboralski.

Przekonywał, że przewagę techniczną zimówki uzyskują już poniżej 7 stopni na plusie. Bardziej „ostry” bieżnik lepiej się wgryza w podłoże. Pomaga inna mieszanka gumy, która nie robi się twarda przy niższych temperaturach. – Takie opony najlepiej zakładać już na przełomie października i listopada – dodał ekspert. ©?—not. pr 

Materiał powstał we współpracy z PZPO