Atak przeprowadzili dwaj żołnierze Państwa Islamskiego – głosi komunikat zbliżonej do dżihadystów agencji Amak. Napastnicy wtargnęli do kościoła w Saint-Etienne-du-Rouvray w Normandii, w pobliżu Rouen, w czasie mszy we wtorek rano. Uzbrojeni w noże zamachowcy, obywatele francuscy, wzięli pięcioro zakładników: księdza, dwie siostry zakonne i dwóch wiernych. Jednej z sióstr udało się uciec i zaalarmować policję.
Zanim przybyła specjalna jednostka antyterrorystyczna, napastnicy zdołali poderżnąć gardło 86-letniemu proboszczowi Jacques'owi Hamelowi. Zranili też ciężko jednego z zakładników. Otoczeni, wybiegli przed kościół z okrzykiem „Allahu Akbar". Wiedzieli doskonale, jaki los ich spotka. Zostali zastrzeleni. Cała akcja trwała 40 minut.
Symbol zachodniej cywilizacji
Jednak te właśnie minuty stanowią kolejny przełom w śmiertelnych zmaganiach Francji z terroryzmem. Islamiści targnęli się po raz pierwszy na symbol zachodniej cywilizacji, jakim jest Kościół katolicki.
– To katolicy zostali zaatakowani, ale ten atak dotyczy wszystkich Francuzów. Daesz wypowiedział nam wojnę – powiedział prezydent François Hollande, udając się na miejsce zamachu. Daesz to arabski akronim tzw. Państwa Islamskiego.
Ten atak wiele we Francji zmienia. Dodajmy: Francji przywiązanej do swej laickości, co sprawia, że media zarówno publiczne, jak i prywatne unikają problematyki religijnej. Zamach w Normandii zmienił tę perspektywę. Pojawiły się wywiady z księżmi, biskupami, rozmowy z przedstawicielami Kościoła.