Z nagrań opublikowanych w mediach społecznościowych wynika, że nożownika obezwładnili i przygnietli do ziemi przechodnie, jeden z nich zabrał napastnikowi nóż. Później na miejscu pojawili się policjanci z bronią, którzy z bliskiej odległości oddali strzały do zamachowca, zabijając go.
Brytyjskie media podawały, że rannych w ataku zostało pięć osób. Policja nie ujawniła liczby poszkodowanych. Wieczorem BBC podało, powołując się na swe źródła, że poza zamachowcem na moście zginęły dwie osoby. Z kolei według Sky News, oprócz napastnika zginęła "co najmniej jedna osoba".
Policja poinformowała, że wydarzenia na Moście Londyńskim traktuje jak zamach terrorystyczny. Śledztwo w sprawie prowadzą funkcjonariusze z Dowództwa Antyterrorystycznego policji metropolitalnej.
Łączący City z południowym brzegiem Tamizy most pozostaje wyłączony z ruchu i otoczony przez policję, która z wykorzystaniem psów przeszukuje teren. Jak wyjaśnił komendant Neil Basu, chodzi o zyskanie pewności, że mieszkańcom Londynu nic nie zagraża.
Burmistrz Sadiq Khan pochwalił bohaterstwo przechodniów, którzy obezwładnili napastnika z London Bridge. Oświadczył, że atak najprawdopodobniej był "jednostkowym incydentem" i że policja nie szuka innych sprawców.
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson zapowiedział, że wszystkie osoby zamieszane w atak zostaną wytropione i staną przed wymiarem sprawiedliwości.
W związku z wydarzeniami na Moście Londyńskim, Johnson wrócił na Downing Street, by po serii rozmów zdecydować, czy w świetle ataku kampania przed przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi, zaplanowanymi na 12 grudnia, ma być kontynuowana.
Jak wieczorem podało Sky News, "na znak szacunku" dla ofiar ataku Partia Konserwatywna i Partia Pracy podjęły decyzję o zawieszeniu prowadzenia kampanii w piątek w Londynie.
Laburzyści mają nie prowadzić agitacji w stolicy także w sobotę, podobne zachowanie spodziewane jest ze strony torysów.