Bywały lepsze mecze Szwajcara i Serba, choćby takie jak ostatni finał Wimbledonu, lecz tym razem to Novak trochę zawiódł. Nie można mu zarzucić, że się nie starał, bardzo chciał prowadzić wymiany i narzucać wolę na korcie w hali O2, ale zaskakująco często popełniał błędy, tylko po części wymuszone przez nadzwyczaj aktywną grę Federera.
Oba sety były podobne: wyrównana gra, od czasu do czasu fajerwerki tenisowej techniki, strategii i wyobraźni z obu stron, ale w końcu w grze Djokoviva trafiała się słabsza chwila, którą jego rywal wykorzystywał z werwą 20-latka, a nie 38-letniego wiarusa kortów.
Publiczność też zrobiła swoje – poparcie dla Szwajcara w O2 Arena było widać, słychać i czuć. W drugim secie Novak Djoković wyglądał na pogodzonego z wyborem widowni, oddał szybko ostatniego gema i zszedł z kortu bez uśmiechu. Przegrał 23 mecz ze sławnym rywalem i wciąż ma 26 wygranych, ale gdyby decydowały uczucia kibiców, przewaga Federera byłaby ogromna.
Wynik ostatniego czwartkowego meczu oznaczał także, że Djokovic skończył pogoń za numerem 1 na koniec roku, Nadala już nie wyprzedzi. Federer zajął drugie miejsce w grupie im. Björna Borga (choć miał lepszy bilans setów, przy równej liczbie zwycięstw zadecydowało bezpośrednie spotkanie z Thiemem) i zagra w sobotę ze zwycięzcą grupy im. Andre Agassiego.
Szwajcar cieszył się wyjątkowo. Czekał na zwycięstwo z Djokoviciem równo cztery lata, od finałów ATP Tour w 2015 roku. – Atmosfera była fantastyczna, rywal świetny, cieszyłem się tą sytuacją i okolicznościami spotkania najlepiej, jak potrafię. Myślę, że razem z publicznością udało się nam stworzyć w hali trochę magii. W Wimbledonie byłem blisko pokonania Novaka, ale wygrałem dopiero tutaj, to także wyróżnienie. Gram coraz lepiej w miarę trwania turnieju. Pierwsza runda okazała się niełatwa, zresztą Dominic Thiem jest we wspaniałej formie i skomplikował nam obu życie w grupie. Jednak jestem w półfinale, cieszę się ogromnie z tego faktu. Nie mam szczególnych planów na dzień przerwy, po prostu będę czerpał radość z pobytu w Londynie. Jeszcze nie wiem z kim zagram, ale sądzę, że będę gotowy. Mam nadzieję, że w weekend zagram równie dobrze jak dziś – mówił po meczu do mikrofonu Annabel Croft.