Każdy kraj ma swoje ryzyko

Polska ma zdrowe finanse. Ale nie jest niemożliwa sytuacja, w której zadłużenie przekroczy 55 proc. PKB i będzie konieczne zaostrzenie polityki finansowej – mówi główny ekonomista Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR) Siergiej Guriew.

Publikacja: 23.01.2017 18:50

Każdy kraj ma swoje ryzyko

Foto: materiały prasowe

Rz: Przyjeżdża pan do Warszawy zaprezentować najnowszy „Raport o transformacji" EBOR. Jakie jest jego główne przesłanie?

N ie skupiamy się na liczbach, ale patrzymy szerzej na dystrybucję dochodu i ewolucję przychodów poszczególnych części społeczeństw w krajach, w których EBOR operuje. Analizujemy, kto zyskał, a kto stracił na transformacji w ostatnich 27 latach. Raport pokazuje, że była ona bolesna, że nie każdy w takim samym stopniu z niej skorzystał. W Polsce postrzeganej jako kraj, który odniósł sukces w tych przemianach, w latach 1989–2016 średni dochód uległ podwojeniu. Ale jeśli w rzeczywistości porównamy, ilu osobom wzrósł on dwukrotnie, okazuje się, że dotyczy to jedynie 25–30 proc. społeczeństwa, podczas gdy dla niektórych zwiększył się on zaledwie o 40 proc. Nie jest to zły wynik w porównaniu z innymi krajami, ale dowodzi, że nie wszyscy jednakowo skorzystali na przemianach ustrojowych.

Rząd Prawa i Sprawiedliwości sprawujący władzę od jesieni 2015 r. zdecydował się na programy wyrównujące różnice dochodów w społeczeństwie. Jak EBOR ocenia takie decyzje?

Nie chodzi o to, by wszystkim płacić więcej, tylko o wyższy poziom życia wszystkich Polaków. Tymczasem pozostały poważne problemy, takie jak uczestnictwo i równouprawnienie kobiet na rynku pracy, wyrównywanie różnic w społeczeństwie, dostęp do oświaty i kształcenia. Inne zagadnienie, które nas niepokoi, to dostęp do rynku pracy dla osób starszych i zrównoważony dostęp do rent i emerytur. I znów podkreślam: chodzi nam o całe społeczeństwo, a nie tylko o te górne 20–30 proc.

Mówi pan o pracy dla ludzi starszych. Tymczasem polski rząd zdecydował się na obniżenie wieku emerytalnego i umożliwia wcześniejsze zakończenie aktywności zawodowej. Jak pan ocenia tę decyzję?

W sytuacji, kiedy wydłuża się długość życia, widzimy, że kolejne kraje podnoszą wiek emerytalny. To niezbędne, ponieważ kiedy społeczeństwo się starzeje, finanse państwa mogą znaleźć się w kłopotach. Polska ma dziś zdrową sytuację finansową, to prawda. Ale nie jest niemożliwa sytuacja, że zadłużenie przekroczy 55 proc. PKB i nie będzie innego wyjścia jak zaostrzenie polityki finansowej, a to zawsze jest bardzo nieprzyjemną niespodzianką. W naszych prognozach wszystko wskazuje na to, że polski dług pozostanie poniżej tego poziomu, ale w każdym scenariuszu jest ryzyko. Jeśli się zmaterializuje, polski rząd będzie musiał zrewidować swoje plany.

Na świecie widzimy dziś tendencje protekcjonistyczne. Czy pana zdaniem mogą one zagrozić gospodarce w naszym regionie?

Po raz pierwszy od wielu lat widzimy spowolnienie w handlu międzynarodowym, który powinien rosnąć szybciej niż światowy PKB, tymczasem obydwa wskaźniki rosną po 3 proc. rocznie. To poważny problem dla mniejszych krajów. Polska nie jest krajem małym, ale nie jest i potęgą gospodarczą, jak Niemcy czy Stany Zjednoczone. I nie ma innego wyjścia jak być częścią światowej gospodarki. Wszystkie kraje, w których EBOR jest obecny, skorzystały na globalizacji: wzrósł eksport, przyspieszył napływ inwestycji. Czyli na protekcjonizm miejsca nie powinno być.

Zdaniem polskiego rządu korzystne dla gospodarki będzie, jeśli dojdzie do repolonizacji, zwłaszcza w sektorze bankowym. Czy zgadza się pan z tą opinią?

Inwestycje zagraniczne pomogły w rozwoju gospodarczym w Europie Środkowej, a już szczególnie w Polsce, dostarczając nie tylko kapitału, ale i technologii oraz menedżerskiego doświadczenia. I niestety widzimy teraz w Polsce częściowe odchodzenie od takiej strategii. Zauważyliśmy również, że polska gospodarka stała się „bardziej państwowa". W EBOR wspieramy przedsiębiorczość, przejrzystość podejmowania decyzji, zwłaszcza w nominacjach menedżerskich, a o to jest łatwiej w firmach prywatnych.

Kilka dni temu EBOR zdecydował się na objęcie akcji polskiej firmy Allegro. Czy bank w dalszym ciągu będzie w ten sposób aktywny w polskiej gospodarce?

To typowa inwestycja EBOR. Inwestujemy w firmy internetowe, w prywatne fundusze kapitałowe.

Czy są jakieś kraje w naszym regionie, o które pan się obawia?

Każdy kraj boryka się z jakimś ryzykiem. Na ich tle Polska daje sobie radę. Jest wzrost PKB, inflacja praktycznie zniknęła, spada bezrobocie. Niepokoi nas jednak spowolnienie w inwestycjach, z wydawaniem funduszy europejskich. Jeśli chodzi o region, nie chcę wymieniać kraju po kraju, ale w wielu widzę ryzyko geopolityczne, fiskalne.

Jak w takim razie ocenia pan sytuację na Ukrainie?

Oczywiście jest to kraj z ogromnym ryzykiem geopolitycznym, musi sprostać wielu wyzwaniom, między innymi własnej agendy reform, ale wychodzi z dwuletniej recesji, która kosztowała ją 15 proc. PKB. Na ten rok prognozujemy wzrost na poziomie 2 proc., inflacja będzie jednocyfrowa, a deficyt spadnie poniżej 3 proc. PKB. Zostało już wprowadzonych kilka bardzo poważnych reform, w tym odejście od subsydiowania energii, trwa reforma systemu bankowego, niedawno największy bank ukraiński został znacjonalizowany i prawdopodobnie zostanie w przyszłości sprywatyzowany. Oczywiście są jeszcze problemy, z którymi Ukraińcy muszą sobie poradzić, jak chociażby walka z korupcją, gdzie już wiele zostało zrobione, ale równie dużo pozostało do zrobienia. No i prywatyzacja, która tak naprawdę jeszcze się nie zaczęła, a dla przyszłości gospodarki ukraińskiej jest kluczowa.

A większy kraj i większe problemy: Rosja. Czy i tu można powiedzieć, że sytuacja się poprawia?

O Rosji również możemy powiedzieć, że recesja się skończyła. Zakładamy wzrost PKB na poziomie 1–1,5 proc. To mało, zwłaszcza w porównaniu z Polską i Ukrainą. I oznacza, że Rosja pozostanie w tyle, a prawdopodobnie w najbliższych latach Chiny wyprzedzą ten kraj pod względem poziomu życia. Natomiast na horyzoncie nie widać żadnego gospodarczego niebezpieczeństwa. Budżet został przebudowany, ropa podrożała.

CV

Siergiej Guriew jest Rosjaninem, absolwentem Moskiewskiego Instytutu Fizyki i Technologii. Przed objęciem stanowiska głównego ekonomisty EBOR w 2016 r. wykładał ekonomię na Massachusetts Institute of Technology, na Uniwersytecie Princeton, paryskiej Science Po i na Harvardzie. W Rosji był członkiem zarządu m.in Sbierbanku i E.ON Russia. Publikuje m.in. w „WSJ", „Financial Times", „Forbes", „Washington Post".

Rz: Przyjeżdża pan do Warszawy zaprezentować najnowszy „Raport o transformacji" EBOR. Jakie jest jego główne przesłanie?

N ie skupiamy się na liczbach, ale patrzymy szerzej na dystrybucję dochodu i ewolucję przychodów poszczególnych części społeczeństw w krajach, w których EBOR operuje. Analizujemy, kto zyskał, a kto stracił na transformacji w ostatnich 27 latach. Raport pokazuje, że była ona bolesna, że nie każdy w takim samym stopniu z niej skorzystał. W Polsce postrzeganej jako kraj, który odniósł sukces w tych przemianach, w latach 1989–2016 średni dochód uległ podwojeniu. Ale jeśli w rzeczywistości porównamy, ilu osobom wzrósł on dwukrotnie, okazuje się, że dotyczy to jedynie 25–30 proc. społeczeństwa, podczas gdy dla niektórych zwiększył się on zaledwie o 40 proc. Nie jest to zły wynik w porównaniu z innymi krajami, ale dowodzi, że nie wszyscy jednakowo skorzystali na przemianach ustrojowych.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację