Od czwartku przeciwko wyrokowi w dziesiątkach polskich miast odbywają się protesty. Uczestnicy do niedzieli spotykali się na ogół w okolicach lokalnych siedzib Prawa i Sprawiedliwości. W Warszawie demonstrujący gromadzili się też np. w okolicach willi Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu. Dowiedz się więcej: Protesty w ponad 60 miastach w Polsce. „To jest wojna!” W niedzielę protesty w dużej części przeniosły się pod kościoły czy kurie diecezjalne. „Hańba", „Myślę – czuję – decyduję", „Aborcja jest OK", „Moje ciało, mój wybór", „Piekło kobiet". To tylko niektóre z haseł na transparentach. Niektóre z nich zaczęły też pojawiać się na murach kościołów. Protesty rozlewają się również na mniejsze miejscowości. Specjalne oświadczenie w tej sprawie wydał we wtorek prezes Prawa i Sprawiedliwości. - Ten wyrok jest całkowicie zgodny z konstytucją. Co więcej, w świetle konstytucji innego wyroku w tej sprawie być nie mogło - stwierdził. Przeczytaj: Kaczyński o protestach: Ten atak ma zniszczyć Polskę - Wzywam wszystkich członków Prawa i Sprawiedliwości i wszystkich, którzy nas wspierają, do tego, by wzięli udział w obronie Kościoła, w obronie tego, co dziś jest atakowane i jest atakowane nieprzypadkowo. Bardzo często w tych atakach widać pewne elementy przygotowania, być może nawet wyszkolenia - dodał. Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL, komentując wystąpienie lidera PiS stwierdził, że „w żaden sposób” nie prowadzi ono do bezpieczeństwa, tylko do zaognienia konfliktu.

- Wzywamy rządzących do opamiętania. Trzeba ratować Polskę, a nie podpalać Polskę. Teraz Polska jest podpalana - ocenił szef ludowców.

Kosiniak-Kamysz podkreślił, że „profanacja kościołów jest niedopuszczalna”. - Wolność religijna jest jednym z podstawowych praw człowieka, ale to państwo jest zobowiązane do zapewnienia spokoju i porządku publicznego. Ma instytucje, ma swoje służby i powinno to czynić - zaznaczył.

- Dzisiaj mamy do czynienia z wojną, która została realnie zaogniona przed chwilą. Swoją wypowiedzią Jarosław Kaczyński powoduje, że za chwilę może dojść do rozlewu krwi na ulicy. Sytuacja jest naprawdę bardzo niebezpieczna. My przedstawiliśmy pomysł wyjścia z tej sytuacji. Niepublikowanie wyroku, bo jest stan wyższej konieczności - zaapelował prezes PSL.