Doniesienie na przedszkole było anonimowe. Jego autor twierdził, że w prywatnym przedszkolu, w którym zasadą jest, że po posiłku zmawia się modlitwę dziękczynną lub po prostu mówi się słowo "amen", jeden z 3-latków, który nie chciał powiedzieć "amen", nie mógł wstać od stołu aż do czwartej popołudniu, gdy przyszli po niego rodzice.
Autor donosu podkreślił, że kara była naruszeniem prawa dziecka do wolności wyzwania i stała w sprzeczności z prawem do równego traktowania dzieci w przedszkolu.
W rozmowie z thelocal.se przedstawiciel Skolinspektionen zaznaczył. że instytucja ta nie sprawuje nadzoru nad prywatnymi przedszkolami. Jego zdaniem sprawą powinna zająć się gmina, do której kompetencji należy nadzór nad edukacją w znajdujących się na jej terenie placówkach.
Przedstawiciele przedszkola zareagowali na doniesienia kierując list do lokalnej społeczności. Zapewnili w nim, że zostawianie dzieci przy stole za takie przewinienie nie jest powszechnie stosowaną praktyką a za incydent z trzylatkiem kilkukrotnie już przepraszali.
- To była jednorazowa sytuacja. Siedzieliśmy przy stole, a dziecko nie słuchało opiekunek. Dlatego zostało ukarane - miało zostać przy stole do czasu, aż zacznie reagować na polecenia. Ale dziecko zostało przy stole zbyt długo. Powinniśmy karę przerwać wcześniej - przynała dyrektorka przedszkola w rozmowie z dziennikiem "Folkbladet".