Nie ustaje fala protestów w Czechach. Trwa od poniedziałku i nic nie wskazuje na to, aby miała się wkrótce zakończyć. Największe demonstracje odbyły się w czwartek na placu Wacława w Pradze, gdzie zebrało się co najmniej kilka tysięcy osób, w większości młodych. Protesty trwają w wielu innych miastach

– Nie mają nic wspólnego z wydarzeniami na Słowacji, chociaż ich uczestnicy dają głośno wyraz solidarności z demonstrantami w sąsiednim kraju – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Vít Dostál z praskiego think tanku AMO. Głównym adresatem protestów jest prezydent Miloš Zeman, który w czasie niedawnej uroczystości inauguracyjnej jego drugiej kadencji ostro skrytykował publiczne media i zatrudnionych w nich dziennikarzy. Część gości demonstracyjnie opuściła uroczystość.

Wielkim echem odbił się także w Czechach wybór przez Izbę Poselską na przewodniczącego komisji nadzorującej Generalną Inspekcję Organów Bezpieczeństwa (GIBS) komunistycznego deputowanego Zdeńka Ondraczka. Służył on w specjalnej jednostce milicji, która uczestniczyła w tłumieniu prodemokratycznych demonstracji na początku 1989 r. w związku z 20. rocznicą samospalenia Jana Palacha.

Rzecz w tym, że Komunistyczna Partia Czech i Moraw (KSCM), której członkiem jest Ondraszek, uzyska najprawdopodobniej spory wpływ na rządy w Czechach. Desygnowany na premiera Andrej Babiš, przewodniczący zwycięskiego w październikowych wyborach ugrupowania ANO, nadal nie jest w stanie sformować rządu. – Wszystko wskazuje na to, że partnerem koalicyjnym zostaną w końcu socjaldemokraci. Jako że taka koalicja nie będzie dysponowała większością w parlamencie, premier zabiega o poparcie KSCM w parlamencie. Komuniści nie mieliby jednak uczestniczyć w rządzie – tłumaczy Vít Dostál. Taki układ nie podoba się wielu wyborcom, tym bardziej że Andrej Babiš ma poważne kłopoty z wymiarem sprawiedliwości. Jest podejrzany o sprzeniewierzenie unijnych środków, które miały trafić na konto jednej z jego firm i zostać zainwestowane niezgodnie z przeznaczeniem. Śledztwo w tej sprawie prowadzi także UE. Jest to zasadnicza przyczyna trudności w utworzeniu rządu. Jako że prezydent Zeman jest wielkim zwolennikiem Andreja Babiša, premier ma sporo czasu na poszukiwanie rozwiązania. Alternatywą dla koalicji z socjaldemokratami wspieranej przez komunistów są nowe wybory parlamentarne. Nikt ich jednak nie chce.

Wszystko to wywołuje wiele emocji, zwłaszcza że niezwykle kontrowersyjną postacią jest prezydent Zeman. Kilka miesięcy temu na forum Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy udowadniał, że aneksja Krymu przez Rosję jest „faktem dokonanym" i sankcje wobec Rosji są już niepotrzebne. W listopadzie ubiegłego roku w czasie wizyty w Moskwie poinformował czeskie media, że nie ma nic przeciwko budowie Nord Streamu 2.