Kobieta określana w lokalnych wiadomościach jako „A” została znaleziona martwa w swoim domu w południowo-zachodniej części kraju w zeszłym tygodniu. Jej rodzina powiedziała, że doznała „koszmarów i traumy” po tym, jak dowiedziała się, że została sfilmowana w szpitalu bez jej wiedzy. Bliscy zmarłej stwierdzili w oświadczeniu, że dokonała „skrajnego wyboru”.

W sierpniu w tym samym szpitalu aresztowano patologa klinicznego, który miał nagrywać swoich współpracowników w szatni służbowej. Policja twierdzi, że mężczyzna zrobił w tym celu dziurę w ścianie. Patologowi udało się nagrać cztery osoby. Policja obecnie bada związek między tymi zdarzeniami, a niedawną śmiercią kobiety.

W Korei Południowej od dłuższego czasu rośnie niepokój związany z epidemią podglądania. Potajemnie nagrywane materiały wideo często przesyłane są na strony odwiedzane przez mężczyzn, którzy często płacą abonament za dostęp do nielegalnych filmów.

W 2017 roku policji w Korei Południowej zgłoszono 6400 przypadków nielegalnego nagrywania. Dla porównania, w roku 2012 było 2400 takich przypadków.

Na początku tego roku aresztowano dwóch mężczyzn za potajemne nagrywanie 1600 osób w 30 hotelach w 10 miastach w Korei Południowej. Filmy były przesłane na strony internetowe dla dorosłych.

Na-Young Lee, profesor socjologii na Uniwersytecie Chung-Ang w Seulu, powiedział, że kobiety z Korei Południowej są coraz bardziej zaniepokojone epidemią podglądania. - Wszędzie są aparaty fotograficzne, od toalet, przez motele i domy, w których mieszkasz, po szkoły. Te zdjęcia lub filmy są rozpowszechniane na stronach pornograficznych, o których ofiary nie mają pojęcia - powiedział. - Często są one łączone z innymi obrazami graficznymi, aby były bardziej atrakcyjne na stronach z pornografią - dodał.

Problem wywołał w Korei Południowej protesty. W sierpniu ubiegłego roku 70 000 ludzi maszerowało w Seulu z transparentami z napisami „moje życie nie jest twoją pornografią”.

Jak zaznaczył Lee, wiele kobiet uważa, że ??policja i prokuratura nie traktują tych spraw poważnie. - Nawet jeśli zgłoszą się na policję, sprawa wkrótce jest odrzucana, a odpowiedzialni za to mężczyźni zostają zwolnieni - powiedział. - Kobiety twierdzą, że dochodzi do stronniczych dochodzeń i orzeczeń - dodał.

Lee wskazał także na zeszłoroczny przypadek, w którym modelka została skazana na 10 miesięcy aresztu za sfilmowanie kolegi i celowe opublikowanie jego zdjęć w Internecie, podczas gdy mężczyźni odpowiedzialni za podobne zachowanie traktowani są znacznie łagodniej. - Same ukryte kamery są problematyczne, ale postawa prokuratorów i sędziów zajmujących się sprawami również jest problemem - podkreślił.