Od tego momentu - jak pisze AP - mężczyzna bez powodzenia stara się przekonać władze, że wydanie aktu zgonu w jego sprawie było przedwczesne. W czwartek sąd w mieście Vaslui odmówił jednak anulowania aktu zgonu ponieważ - jak poinformował sędzia - wniosek o cofnięcie aktu zgonu został złożony zbyt późno.
- Jestem żywym duchem - skarży się Reliu w rozmowie z AP.
- Oficjalnie jestem martwy, chociaż żyję. Nie mam dochodu, a ponieważ wystawiono mi akt zgonu, nie mogę podjąć żadnej pracy - dodaje.
Żona mężczyzny mieszka obecnie we Włoszech. - Nie jestem pewien czy się ze mną rozwiodła, czy nie. Nie wiem czy wyszła za kogoś za mąż, czy nie. Nikt mi nic nie mówi - przekonuje Reliu.
Mężczyzna wspomina, że wyjechał do pracy w Turcji w 1992 roku. Kiedy w 1995 roku wrócił do Rumunii odkrył, że żona go zdradziła. W 1999 roku wyjechał do Turcji na stałe.