Koronawirus: Jak sądy radzą sobie w czasie pandemii? Ile czeka się na wyrok?

Pandemia miała pogrążyć polskie sądy. Mogło być gorzej – twierdzą prezesi.

Aktualizacja: 11.12.2020 07:19 Publikacja: 10.12.2020 19:04

Korytarz sądowy

Korytarz sądowy

Foto: Aleksandra Świder

Od 15 marca 2020 r. sytuacja polskich sądów bardzo się zmieniła. Najpierw załatwiały tylko sprawy pilne. Z czasem wracały do orzekania na większą skalę. Nie ominęły ich jednak zakażenia i kwarantanny, które wyłączały z pracy nawet całe wydziały. Średnio ok. 10 proc pracowników było nieobecnych. Oficjalnie nie wiadomo, ile spraw wpłynęło w tym roku do sądu. Michał Romanowski, wiceminister sprawiedliwości, w odpowiedzi na poselską interpelację odpowiada, że dane statystyczne za pierwsze półrocze będą dostępne później. Powód? Kwarantanna i praca zdalna urzędników w Ministerstwie Sprawiedliwości.

W 2019 r. do sądów wpłynęło ok. 17 mln spraw. Średnio każdego roku przybywa ich ok. 500 tys. Dziś sądy odwoławcze działają sprawniej niż przed rokiem. W najgorszej sytuacji są sądy rejonowe. Ubyło spraw rozwodowych, ale nie do opanowania jest liczba spraw frankowych.

Wyniki nawet lepsze

Ryszard Sadlik, prezes Sądu Okręgowego w Kielcach, ocenia dziś kondycję swego sądu jako niezłą.

Czytaj także: Druga fala epidemii koronawirusa uderza w polskie sądy

– Wyniki orzecznicze po tych 11 miesiącach w zestawieniu z tymi za cały 2019 r. mamy nawet lepsze. Oczywiście globalnie, bo są rodzaje spraw z którymi są problemy – mówi „Rz". I tak, z ośmiu wydziałów SO w Kielcach w 2020 r. w siedmiu, np. wydziale karnym, odnotowano lepsze opanowanie wpływu. Gorzej, jak podaje prezes, jest w pierwszej instancji w wydziale cywilnym.

– Nie jest jednak źle. Mieliśmy mniejszy wpływ spraw – przyznaje.

Maciej Strączyński, prezes SO w Szczecinie, uważa, że nie da się porównać wyników jego sądu z 2019 i 2020 r.

– To, co spotkało sądy od marca, jest nieporównywalne – mówi. I dodaje, że silenie się na jakiekolwiek statystyczne porównania jest niemożliwe, a wynik będzie jedynie fikcją. – Dobrze radzimy sobie ze sprawami cywilnymi, których większość załatwiana jest na posiedzeniach niejawnych. Problemu nie ma ze sprawami penitencjarnymi – wylicza. Ale w 2020 r. nastąpił znaczny wzrost wpływu spraw karnych. – Radzimy sobie jak możemy, i to dzięki zaangażowaniu i poświęceniu wszystkich sędziów i pracowników sądu – podkreśla prezes.

Ostrożny optymizm

Ostrożnego optymizmu nie brakuje we Wrocławiu. Wojciech Łukowski, prezes tamtejszego SO, mówi „Rz", że tzw. opanowanie wpływu jest jedynie kategorią czysto statystyczną.

– W pierwszej instancji jest trudniej niż rok temu. W instancji odwoławczej lepiej, bo sporo spraw załatwiamy na posiedzeniach niejawnych – mówi prezes Łukowski.

Rozprawy zdalne cieszą się umiarkowanym powodzeniem, choć od października widać postęp.

– Największe przeszkody w prowadzeniu ich na większą skalę: niechęć pełnomocników i stron, ustąpiły. Teraz, kiedy kontaktuję się w sprawie zdalnej rozprawy, nie słyszę sprzeciwu – mówi prezes. Zastrzega jednak, że co do takiej formy rozpraw nie miał wielkich oczekiwań.

Rafał Terlecki jest prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku i przyznaje, że w tym roku było trudniej. Główny powód to pandemia. Dostrzega jednak też plusy: sąd dostał ponad 20 sędziów, bo właśnie rozstrzygnięto konkursy rozpisane do jego sądu, więc będzie kim orzekać.

– Udało się nam przejść bezpiecznie przez ten rok i to uważam za sukces – mówi prezes. Jak obciążony jest sąd? – W sprawach rodzinnych i ubezpieczeniowych odnotowaliśmy spadek liczby spraw ale jest to kwestia odroczona w czasie, bo ich liczba wzrośnie, kiedy ZUS zacznie wydawać decyzje. W sprawach cywilnych mamy wzrost liczby spraw wpływających do sądu – informuje prezes.

Czy do końca roku uda się w SO opanować wpływ spraw, które wpłynęły w 2020 r.?

W niektórych kategoriach tak, ale wpływ spraw frankowych jest, jego zdaniem, nie do opanowania. Dużo lepiej sytuacja wygląda w sprawach odwoławczych. Tu wyniki są nawet lepsze niż rok temu. Powoli przebijają się w Gdańsku także rozprawy zdalne.

– Mamy takich po kilkadziesiąt miesięcznie. I ich liczba stale rośnie – alarmuje prezes Terlecki.

Od 15 marca 2020 r. sytuacja polskich sądów bardzo się zmieniła. Najpierw załatwiały tylko sprawy pilne. Z czasem wracały do orzekania na większą skalę. Nie ominęły ich jednak zakażenia i kwarantanny, które wyłączały z pracy nawet całe wydziały. Średnio ok. 10 proc pracowników było nieobecnych. Oficjalnie nie wiadomo, ile spraw wpłynęło w tym roku do sądu. Michał Romanowski, wiceminister sprawiedliwości, w odpowiedzi na poselską interpelację odpowiada, że dane statystyczne za pierwsze półrocze będą dostępne później. Powód? Kwarantanna i praca zdalna urzędników w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona