Większość na niego psioczyła, dziwne wrażenie sprawiały jego blade usta i o wiele za duże okulary, ale wszyscy sędziego szanowali. Na dwudziestolecie służby prezes sądu rejonowego wręczył mu dyplom. Zapytał wtedy Lambrechta, czy po tylu latach lubi swój zawód. Ten odparł, że na razie nie polubił. Cóż, był niezawisły." (Ferdinand von Schirach, „Przestępstwo", Warszawa 2011). Dla mnie, skromne na pierwszy rzut oka tomiki opowiadań von Schiracha (poza „Przestępstwem" także „Wina"), powinny stanowić lekturę bezapelacyjnie obowiązkową dla każdego prawnika. Lustrując autora, można oczywiście wytknąć mu nie tylko „dziadka w Wehrmachcie" ale dziadka przywódcę Hitlerjugend, członka NSDAP, a przy tym potomka ojców założycieli Stanów Zjednoczonych. Dziadek pisarza czynnie uczestniczył w mrocznej historii i zbrodniczych działaniach nazistów. Odbył karę 20 lat więzienia w berlińskim Spandau. Zmarł już na wolności.